Archive for » 2015 «

Dżungla, taka wielka dżungla

IMG_3242Długo nic nie pisałam, ale to nie znaczy że nic się u nas nie działo, wręcz przeciwnie. Wciąż odwiedzamy ciekawe miejsca, tworzymy różności. Zwłaszcza święta były czasem wzmożonej kreatywności. Ale już po świętach wiec wrzucę fotki czegoś bardziej ogólnego.

Oto kolejne dzieło najstarszej. Tym razem to makieta dżungli, świetne pole zabawy małymi zwierzątkami z niespodzianek i podobnymi.

Przepis bardzo prosty- duży płaski karton na podstawę, rolki od papieru, kolorowe papiery, sztuczne kwiaty i sznurki.

IMG_3243

 

Kwiecista kartka

IMG_3187Choć u nas zimnem jeszcze zawiewa to wiosna budzi się do życia. W ogrodach przebiśniegi i krokusy, na krzakach zielone pączki. Czas wiec na jakiś wiosenny pomysł – tym razem kartka okolicznościowa w wiosennym klimacie.

Wykonanie takiej kartki jest bardzo proste, a efekt niesamowity.

1. Zaczynam od wycinania  kółeczek w różnych kolorach, nie za dużych (średnica 3-4cm). Tu trochę cierpliwości trzeba, pomoc maluchom niezbędna.

2. Gdy już nam się zrobi kolorowo i okrągło w oczach – bierzemy podstawę, czyli kartkę techniczną. Zginamy na pół. Brzegi okładki można ponacinać wzorkami.

3. Kółeczka składamy na pół i układamy je promieniście po około 10 na kwiatek, a następnie dokładnie przyklejamy. Z pojedynczych zielonych robimy listki.

4. Domalowujemy elementy pomocnicze np. łodyżki i upiększamy kartki według własnej fantazji.

5. Jeszcze życzenia i piękna kartka gotowa do wręczenia.

 

Na zdrowie i na grzyby

IMG_3162

Pora na kolejny odcinek z naszej wyprawy poznawczej po Gdańsku. Tym razem jednak coś niezbyt związane z historią, choć mieści się w historycznych fortach. Centrum Hewelianum to niezwykłe miejsce dla każdego, z mnóstwem atrakcji. Nie da się wszystkiego zobaczyć w jeden dzień, a tym bardziej opisać w jednym poście. Dlatego skupię się teraz na jednej wystawie i Laboratorium Pana Kleksa.

 

Na zdrowie

IMG_3164To wystawa czasowa znajdująca się w Koszarach Schronowych. Niby niewielka, ale atrakcyjna. Zwłaszcza dla dzieci zainteresowanych tym jak działa nasz organizm i co mamy w środku. Na poszczególnych stanowiskach poznajemy wnętrze człowieka – można rozłożyć na części skomplikowany mózg, oraz organy wewnętrzne, zobaczyć jaką zawiłą budowę ma serce i spróbować wykonać pracę jaką ten niewielki organ wykonuje przez całe nasze życie.

Poznajemy niezwykłość naszego mózgu- jak za pomocą myśli przesuwać przedmioty i jaki można nasz mózg oszukać.

Dużo jest nawiązań do zdrowia – piramida żywienia, skanowanie owoców i warzyw, by poznać ich wartości odżywcze, czy niebanalna zabawa z nauką prawidłowego szczotkowania zębów. Można również poćwiczyć akcję reanimacyjną.

Dla dzieci była to szalona zabawa pełna wiedzy, zwłaszcza dla Kingi, która już coraz więcej wie i rozumie, a ciekawość poznawcza u niej rośnie z dnia na dzień.

Na grzybyIMG_3174

W ramach Laboratorium Pana Kleksa co weekend odbywają się tematyczne warsztaty dla najmłodszych. My trafiliśmy Na grzyby.

Cała zabawa zaczyna się od wejścia do Bajdocji – to wspaniała kraina dla najmłodszych, gdzie wiersze i bajki są tematem różnych atrakcji- można zagrać w warzywne memo, zawiązać siedmiomilowe buty, czy poznać śpiew ptaków z Ptasiego radia. Miejsce niezwykłe, zwłaszcza dla najmłodszych, tych w granicy 1-5 lat. Tylko był jeden mankament- sala jest niewielka i bardzo duszna.

Druga sala to Morze Wiedzy – dzieci zasiadają na kołach ratunkowych i dzięki prostej animacji na wielkim ekranie poznają grzyby jadalne, trujące i te pod ochroną. Zapamiętanie nazwy grzybów dla maluchów może nie jest łatwe, ale z rozpoznawaniem jadalnych radzą sobie całkiem nieźle.

Ostatnia sala to już prawdziwe laboratorium – tym razem dzieci miały za zadanie ulepić z plasteliny swoje grzyby. Było kolorowo i wesoło.

To świetny pomysł na ciekawy weekendowy wypad, zwłaszcza jak pogoda nie dopisze – duża radość dla maluchów, szczypta wiedzy, a cała zabawa tańsza niż wyjście do kina. A dla dużych rodzin za free w ostatnie soboty miesiąca :).IMG_3179

 

 

Talerzyk dla każdego

IMG_3180Podpatrzyliśmy pomysł w szkole – były warsztaty zdobienia talerzy i wystawili prace dzieci.

Postanowiliśmy więc pobawić się w zdobienie talerzyków w domu. Nic trudnego, a wesoło i kolorowo się robi. Wyciągnęłam białe, gładkie talerzyki, farbki akrylowe i do dzieła. Farby akrylowe są super, można nimi na różnościach malować, świetnie się mieszają dając piękne kolory.

Malowanie talerzyków to nie lada gratka, każdy wymyślał co chce mieć na tym swoim wyjątkowym. I tak powstała dżungla, kierownica i Mimi. Talerzyk najmłodszej sama malowałam, pod jej instrukcje.

Niestety, by malowidła się utrwaliły trzeba odczekać z tydzień. Efekt suchości jest szybko, ale farba łatwo odchodzi pod wpływem wilgoci. Po tygodniu już jest dużo lepiej, myć pod wodą nie radzę, ale przetrzeć na wilgotno można. Mają więc one bardziej charakter wystawowy, niż użytkowy. Ale raz kiedy ciasteczka można z nich schrupać.

Błękitny Baranek, czy Błękitny Lew

IMG_3045Cała przygoda z poznawaniem Gdańska zaczęła się w spichlerzu Błękitny Baranek, w którym mieści się siedziba Centrum Edukacji Archeologicznej Błękitny Lew. Troszkę to zamieszane co jest czym. Jeśli szukamy Muzeum w terenie to trzeba pytać o baranka, w internecie króluje lew.

Muzeum nie jest duże, ale i tak można tam wsiąknąć na dwie godziny. W wielu miejscach są ciekawe filmiki o historii wyspy spichrzów, pracy archeologów, czy próbie odtworzenia twarzy średniowiecznych gdańszczan. Dla dzieci najciekawsze okazały się dwie piaskownice z wykopaliskami. Używając pędzelków mogły się pobawić w małych archeologów.

Niesamowita jest uliczka hanzatycka, z rekonstrukcją warsztatów i kramów średniowiecznych. Wypełniona ludźmi, dźwiękami i zapachami. Dzieci mogły zobaczyć jak wyglądała łaźnia, pralnia, warsztat bursztynnika czy kowala. Panuje tam półmrok ,więc mały nieco bał się.

Ostatnia część to już skarby z wykopalisk – wiele pięknych medalików, ceramiki, elementy garderoby i drobiazgi z życia codziennego. Były narzędzia dla Damiana i ozdoby dla Kingi. Atrakcją dla dzieci było również chodzenie po pochylonych podłogach.

W muzeum tym odbywa się sporo zajęć edukacyjnych dla dzieci, z okazji ferii również dla indywidualnych zainteresowanych. Warto więc śledzić co tam słychać. My byliśmy na warsztatach bursztynowych i „Po nitce do kłębka”, czyli z czego i jak powstawały materiały. Wszystko zaczynało się od niedługiej prezentacji na dany temat. Jak rośnie bawełna, len i skąd się bierze wełna. Ile to pracy trzeba było dawniej włożyć, by powstał kawałek tkaniny. Jak na warsztaty tkackie zabrakło mi krosna, czy kołowrotka, które dzieci mogły by dotknąć i zobaczyć jak działa (pod tym względem polecam warsztaty w Gniewie). Na koniec czas na prace ręczne. Z kolorowych wełenek i plastikowych kubeczków dzieci zrobiły wełniane kubeczki, praca nie tak łatwa, trochę wytrwałości trzeba, ale radość jest.

Akademia Gdańskich Lwiątek

IMG_3181Po wyprawie z przedszkolem do Błękitnego lwa Kinga dostała małą książkę, ale jakoś wówczas nie zwróciliśmy na to uwagi. Schowała bez czytania. Ostatnio zainteresowałam ją historią i ciekawymi miejscami w Gdańsku. Wówczas mała bystrzacho wyciągnęła z biurka książeczkę – Indeks Gdańskiego Lwiąteka, czyli mały przewodnik dla dzieci po ciekawych, historycznych miejscach Gdańska. Dzieci mogą w nim zbierać pieczątki z odwiedzanych miejsc, rysować, a na koniec rozwiązać kilka zagadek historycznych. Miejsca są krótko opisane w ciekawy dla dzieci sposób. Cała akcja Akademii Gdańskich Lwiątek kierowana jest do szkół, jednak my podjęliśmy wyzwanie sami, dołączamy do akademii i ruszamy na podbój Gdańska.

Wbrew staremu powiedzeniu „Cudze chwalicie, swego nie znacie” postanowiliśmy zaprzyjaźnić się z Gdańskiem. A jest co oglądać i odwiedzać. Zamiast iść do kina na reklamy można odwiedzić inne nietuzinkowe miejsce. Zwłaszcza, że wiele muzeów ma dni wolnego wstępu, a poza sezonem nie ma tam tłoku. Gdy trzeba zapłacić, jest to i tak mniej niż za wstęp do multipleksu.

Was zapraszam na ciąg relacji z tych miejsc. Było już o Muzeum Bursztynu, a będzie jeszcze wiele z cyklu Gdańsk dla dzieci.

Bibułkowe zamieszanie

IMG_3120Czas bali karnawałowych się skończył. Koniec wyjazdów i zabaw z dziećmi, a sporo się działo i było wesoło.

Z ostatniego balu przywiozłam plecak pełen bibułowych serpentyn – trochę posprzątałyśmy sale :).

Każda taka rzecz to wielka radość, przy dzieciach nic się nie marnuje. Przystroiliśmy pokój, Kinga porobiła sobie różne ozdoby i dodatki, a to pasek do torebki, a to kokardę dla kucyka.

Gdy już dzieci wytańczyły się z serpentynami  wzięliśmy się za akcję wyklejankę. Kartka, papier, kredki, klej, bibuła i głowy pełne pomysłów. I tak to powstały piękne wyklejane obrazy – Roszpunka malowana przez Kingę i koń Damiana o imieniu Dami.IMG_3121

Karta Dużej Rodziny

FullSizeRenderMamy już Ogólnopolską Kartę Dużej Rodziny. Sprawa dość fajna, zawsze to coś przy ogromie utrudnień jakie mają rodzice w naszym kraju. Nie zmieni to mojego zdania, że przy trójce dzieci najlepiej wyjechać za granice. Jednak przy małych dzieciach pomoc rodziny jest bardzo potrzebna, a ciągnąć za sobą dziadków to już większe wyzwanie. Wszystko ma swoje plusy i minusy. Jak na razie siedzimy w tym  kraju i cieszymy się z odrobiny jakie nam spadają.

Pierwszym plusem z posiadania trójki dzieci było to, że wreszcie dostaliśmy się do przedszkola państwowego. To sprawa nie łatwa, sama dostałam się do przedszkola dopiero jak zmarł mój tata. Czy państwowe jest lepsze od prywatnego? W naszym przypadku raczej nie, ale na pewno jest tańsze, a to ma niestety duże znaczenie.

To był pierwszy plus, a drugi to właśnie ta tytułowa karta dużej rodziny.

Gdańska Karta Dużej Rodziny

-daje głównie darmowe przejazdy komunikacją miejską i raz w miesiącu wstęp do Zoo i Centrum Hewelianum.

Karta przyznawana jest rodzinie mającej na wychowaniu troje lub więcej dzieci w wieku od 0 do 24 lat. W celu jej wydania trzeba wypełniony wniosek złożyć w jednym z punktów ZKM wraz z dokumentami- dowodami rodziców, aktami urodzenia i legitymacjami szkolnymi. Kaucja za karty to 10 zł, ale można w zamian oddać zbędne już bilety miesięczne. W celu jej wyrobienia musiałam jeszcze nieco podzwonić, bo informacje na stronach są niejasne. Oto parę szczegółów  dla zainteresowanych:

– Rodzina musi zamieszkiwać na terenie miasta, ale nie musi mieć tam meldunku,

– W przypadku dzieci przedszkolnych wystarczy mieć tylko akt urodzenia z nr. PESEL.

– Karta jest za zdjęciem wiec trzeba po jednej fotce legitymacyjnej złożyć z wnioskiem,

– Kartę można wyrobić dla wszystkich, nawet tych poniżej 4 lat, choć jest teoretycznie zbędna. Do tego wieku dzieci jeżdżą za darmo, ale trzeba mieć przy sobie akt urodzenia lub dowód dziecka- akt łatwo się niszczy, a dowód nie każdy ma.

Wniosek najlepiej ściągnąć i wypełnić ręcznie, poprzedni można było na kompie.

– Karta wyrabiana jest na rok kalendarzowy, co roku trzeba się więc zgłosić o przedłużenie. Na kartę oczekuje się około 3 tygodni. Przy odbiorze warto zwrócić uwagę do kiedy mamy ważność. (Przy mnie pan odbierał karty wyrobione w grudniu, ważne do końca bieżącego roku, więc przy odbiorze już musiał przedłużać.)

– Przy przedłużaniu już nie trzeba mieć komplet dokumentów- już nie muszę zabierać dowodów obojga rodziców, aktów urodzenia itp. Do 18 roku życia dzieci przedłużają bez problemu.

Ogólnopolska Karta Dużej Rodziny

W Gdańsku można złożyć wniosek w siedzibie ZKM, wiec przedłużając Kartę Gdańską, można zarazem starać się o krajową. Wniosek jest dość długi, więc lepiej uzupełnić w domu. Są takie pytania jak – planowany rok ukończenia szkoły? – co w przypadku przedszkolaków i maluchów jest dość zabawne.

Najważniejsze by się pesele zgadzały, powiedziała Pani w okienku. Karta jest bezpłatna! Nie jest też wymagane zdjęcie.

Na kartę czekaliśmy ponad miesiąc, sms dostałąm info, że jest do odbioru. Karty dla rodziców są bezterminowe, dla dzieci – do 18 roku życia, potem trzeba się starać o przedłużenie.

Jak na razie zbyt dużo karta ta nie daje. Ciekawsze możliwości to:

PKP Intercity S.A. oferuje 25% zniżkę dla każdej osoby posiadającej Kartę Dużej Rodziny na przejazdy jednorazowe w klasie 2 w wybranych pociągach dla członków rodzin wielodzietnych, jeżeli przejazd będą odbywały jednocześnie minimum 3 osoby. – czyli jak ci podpasuje, to może zniżkę dostaniesz.

-Zniżki do różnych muzeów i w ośrodkach turystycznych.

-5% zniżki w Almie

Cerrefour – zniżka do 10% za całość zakupów w postaci e-kuponu na okaziciela, przy dokonaniu w sklepie jednorazowo zakupów za min. 50 zł,

Jeszcze trochę sklepów regionalnych. Jak dla mnie – nic ciekawego, ale może kiedyś zrobię zakupy za te 50 zł w Cerrefourze.

Dla zainteresowanych wszystkie zniżki są na stronie gov lub 3plus.

Dzwoneczek i bestia z Nibyladii

dzwonZ okazji końca ferii postanowiliśmy wybrać się wreszcie do kina. Kinga chciała na Dzwoneczka, Damian na Barbie ;), wiec ja wybrałam Dzwoneczka. W najbliższym kinie już go nie grali, Multikino omijamy z daleka (chcieliśmy iść na film, a nie na reklamy), stanęło na Krewetce.

Żeby trochę rozruszać kości miedzy siedzeniem w tramwaju, a siedzeniem w kinie przeszliśmy się po dworcu. Damian uwielbia pociągi, więc miał na co popatrzeć. Radiowozów policyjnych też nie brakowało – Lechia grała.

Do kina dotarliśmy trochę przed czasem, wiec weszliśmy na sale punktualnie. Zdążyliśmy chwilę pogadać ze znajomymi, z którymi się umawialiśmy, ale zawsze coś wychodziło. Do kina się nie umawialiśmy, a udało się nam spotkać.

Projekcja zaczęła się jednak od sporej dawki reklam – niestety, w kinie nie dość że się płaci, to jeszcze ładują do głowy bzdury. W domu oglądam zazwyczaj z nagrania, więc od dawna nie widziałam tylu reklam. Dzieci też się niecierpliwiły, kiedy ten film.

Co do bajki to połowa filmu była wesoła i przyjemna. Dużo o ciekawości, budowaniu przyjaźni, zaufaniu i nie ocenianiu po wyglądzie. Z chwilą gdy nadchodzi burza z tornadem bajka przybrała nieco inny charakter – wycie bestii, pioruny, pożary, to już nie typowy spokojny świat Nibylandii. Jak dla maluchów trochę przerażający. Damian przesiadł się do mnie na kolana, Kinga oglądała dzielnie, ale jak dla maluchów – było zbyt przerażająco. Bajka jednak powinna być z ograniczeniem – od 5 lat. Wszystko oczywiście się dobrze skończyło, ale strach zapada w pamięć.

IMG_3067Po wszystkim postanowiliśmy wybrać się na małą przechadzkę po Starym Mieście. Byliśmy pod Starym Ratuszem, oglądaliśmy kłódki na Moście Miłości, pomnik Heweliusza i małą turbinę wodną koło Wielkiego Młyna. Na dłużej przystanęliśmy koło prezentacji multimedialnej na temat wody. Dzieci były naprawdę zainteresowane- jak szerokie zastosowanie ma woda, ile jej potrzeba do wszystkiego. Wciąż pozostając wodą odgrywa wielkie znaczenie w naszym organizmie, jak również przy produkcji stali.

Weszliśmy również do kościoła świętej Katarzyny. Tu również woda odegrała ważną rolę tocząc walkę z ogniem. Po pożarze w 2006 r kościół wciąż jest w kiepskim stanie, zdrapane tynki, zacieki i puste wnętrze. Wszystko tworzy jednak niesamowite wrażenie, piękna, wyniosła budowla, pozbawiona ozdób, fascynuje swym czystym wdziękiem.

 

Bursztynowy dzień

IMG_3050Wtorek był dla nas wspaniałym dniem spotkania z bursztynem. Od dłuższego czasu planowałam wybrać się do Muzeum Bursztynu, ale jakoś nie wychodziło. Trudno było wszystko zgrać. Wreszcie z okazji ferii się udało. Kinga ubrała bursztynowe korale i wraz z Damianem ruszyliśmy  w to piękne miejsce.

Kinga była naprawdę zachwycona – inkluzje w bursztynie oglądane pod mikroskopem, wielkie bryły bursztynu, czy multimedialne prezentacje bardzo ją wciągnęły. Damian oczywiscie wszystko by chciał szybciej, ale również był pod wrażeniem.

Gdy weszliśmy wyżej oglądać wyrobu z bursztynu, każdy znalazł coś dla siebie. Kindze spodobało się drzewo i półmisek bursztynowych owoców. Damiana zachwycił statek. Na zwiedzanie mieliśmy 1,5h, co okazało się zdecydowanie za mało. Chcąc się przy każdej rzeczy choć na moment zatrzymać to czasu nie starczy, a do tego jeszcze liczne prezentacje multimedialne – będziemy mieli po co wracać.

Ostatecznie zamiast spaceru po mieście, mieliśmy szybki przejazd do muzeum „Błękitny baranek” na bursztynowe warsztaty. To super inicjatywa dla najmłodszych. Była krótka prezentacja tematyczna, a następnie próba sił przy wiertarce ręcznej – tyle, że tu trzeba więcej precyzji, niż siły i bardzo dużo cierpliwości.

Najważniejsza część warsztatów to robienie naszyjników z bursztynu – papierowy bursztyn, srebro z foli aluminiowej, ale efekt super. Damian zrobił wisiorek z komarem puszczającym bąka – taki mały szczegół wystarczył, by chłopakowi się spodobało. Kinga wróciła obwieszona ozdobami jak prawdziwa księżniczka.

Wrażeń nie brakowało, gdy wsiedliśmy do tramwaju, adrenalina opadła i wyszło zmęczenie, ale o dziwo tym razem prędzej starsza by przysnęła, niż młodszy.

IMG_3054IMG_3061