Archive for » maj, 2016 «

Pomorski Festiwal Nauki dla dzieci

IMG_4220W zeszłym tygodniu Politechnika Gdańska przygotował sporo atrakcji dla tych małych i dla większych. W ramach Pomorskiego Festiwalu Nauki można było zobaczyć i dowiedzieć się sporo ciekawych rzeczy. Każdy mógł znaleść coś dla siebie, nudno na pewno nie było.

Polska szkołą powoli się rozkręca poza nudnym kuciem zaczyna wprowadzać żywe lekcje. Zajęcia w których dzieci mogą dotknąć, coś zrobić są o wiele ciekawsze i wiedza przez nie przekazana zapada w pamięć łatwiej i na dłużej.

Odwiedziliśmy fizykę gdzie można było położyć się na łóżku fakira, zobaczyć lewitującą ciuchcię, zagrać na cymbałach z rur lub w cymbergaja, oraz zobaczyć wahadło Foucaulta. Zabawa sprytną plasteliną pobiła jednak wszystko.

 

Chemia to oczywiście eksperymenty – zabawa w zmiany kolorów, wybuchy, magiczne bańki mydlane, reakcję dymiące, świecące i zapachowe. Można było jak w policji pobawić się w poszukiwanie śladów krwi, poznać proces warzenia piwa, czy tajnik długowieczności ukryty w kiszonej herbacie.
Zabawa z mikrofalą to też była frajda:

  • czemu nie można wsadzać do niej metalu?
  • co się stanie z jajkiem?
  • dlaczego zepsuta żarówka w kuchence świeci?
  • dlaczego talerz się kręci?

IMG_4230Póżniej  trochę o kosmetykach. Jak prosto i tanio można zrobić je w domu? Bez konserwantów, na bazie naturalnych składników? Ten temat Kingę wciągnął, już chce robić zapachowe mydła, błyszczyki i kule kąpielowe. Od dawna wiadomo, że najdroższe w kosmetykach są opakowania. Wszystkie działają podobnie, bo są na bazie tych samych składników, różnią je najwyżej niewielkie ilości dodatków. Domowe kosmetyki to może być świetna zabawa z nauką dająca jeszcze przydatne produkty. Polecamy.

Dzieci były naprawdę zafascynowane wszystkim co się dzieje. Co to jest? Jak to działa? Dobrze jest dotknąć, sprawdzić, zobaczyć. Każda taka okazja to krok do zaprzyjaźnienia się z nauką. Na festiwalu byliśmy dwa razy, a zdążyliśmy odwiedzić tylko dwa wydziały. Warto by spędzić tam jeszcze trochę czasu – zobaczyć np. walki robotów. Mam nadzieje, że za rok znów będzie się działo.

Planetarium w Hewelianum

hewelianumW ramach majówki wybraliśmy się po raz kolejny do Centrum Hewelianum. Miejsce niezwykłe, bo w starych fortach, a wystawy interaktywne zaciekawią małych i dużych. Pisałam zresztą już o kilku atrakcjach tego miejsca.

Tym razem mieliśmy okazję być na pierwszym seansie w mobilnym planetarium. Zapowiadało się ciekawie.

Miejsce:

Mobilne planetarium mieści sie w kulistym namiocie na Majdanie, czyli łące pomiędzy fortami. Myślałam, że zaciemnią namiot, który będzie robił za ekran, ale nie. Pokazy odbywają się w niedużym namiocie w środku. Ma to pewne plusy:

  • Jest bardzo kameralnie, wchodzi niewiele osób.
  • Wewnątrz podłoga wyłożona jest matą, wiec najlepsza pozycja do oglądania to leżąca – daje to fajny efekt i można się zrelaksować.
  • Jak nie ma prześwitów to ogląda się bardzo przyjemnie.

Niestety cały efekt psuje dmuchaniec:

  • Musi być stale podłączony do dmuchawy, co niestety drażni uszy i zagłusza słowa prowadzącej.
  • Namiot nie ma podłogi wiec się lekko unosi robiąc prześwity, a w słoneczny dzień niewielką szczeliną dostaje się sporo światłą psującego efekt.

Pokaz:

Pokaz przeznaczony jest dla dzieci, które cokolwiek wiedzą o niebie, lub są tego ciekawe. Mój 5-latek trochę się bał siedzieć w ciemności w takim namiocie. Starsza już oglądała zainteresowana.

Pierwsza część prezentuje rozgwieżdżone niebo nad nami. Jest krótko o Wielkim Wozie i Gwieździe Polarnej. Następnie przedstawienie greckiej legendy z bohaterami od których pochodzą nazwy gwiazdozbiorów.

Druga część to pokaz gwiazdozbiorów połączonych liniami- bardzo krótka, choć wyświetlanie jej robi wrażenie i zaciekawia. Trzecia odsłona to słońce i nasze planety- mało wyraźne niestety, ale zawsze trochę info o każdej jest.

Czy warto?

  • głośno wiec mało komfortowo i niewyraźnie słychać prowadzącego,
  • pokaz dla dzieci w wieku 6-10 lat – dla nich to być coś nowego, nietypowego. Dla zainteresowanych to trochę za mało.
  • cena tylko 5 zł, nie ma za free. Jakość jak za tą cenę.

Byliśmy, zobaczyliśmy. Bez zachwytu, drugi raz raczej nie pójdziemy.

Doula – Kto to taki?

Obiecałam, że poruszę jeszcze temat porodu, a wiec nadszedł ten czas. Niby kolejny poród, ale zawsze są jakieś obawy. W Gdańsk wciąż jest zaściankiem w świecie porodów i to gdzieś jest normą u nas jest niedopuszczalne.

11220124_1011978618843820_2368111102533161947_n

Nadażyłą mi się niezwykła okazja, bo towarzyszyła mi przy porodzie koleżanka Doula Kalina, która odkrywa się na nowej drodze jako doula i promotorka karmienia piersią.

Ale zacznijmy od tego kto to jest doula. Trudne pytanie i niełatwa odpowiedz. Doula to kobieta, doświadczona matka, która towarzyszy kobiecie nie tylko w czasie porodu, ale również pomaga przygotować się do tej ważnej chwili, a po narodzinach słóży pomocą przy opiece i karmieniu maluszka.

Zwłaszcza przy pierwszym porodzie pojawia się wiele obaw, stresu i niepewności. Doula jest po to, by nam pomóc przygotować się do tego niezwykłego wydarzenia, by wyjaśnić wszystkie niepewności i dobrze przygotować nas do niełatwego zadania. Pomoże spakować potrzebne rzeczy, wybrać szpital.

Podczas porodu można mieć zazwyczaj jedną osobę towarzyszącą. Może być to ojciec maluszka, tylko nie zawsze tatuś wie, co ma w tej nietypowej sytuacji robić. Czy poradzi sobie z masażem, stresem? Już słyszałam kilka opowieści jak kobieta podczas porodu musiała uspakajać męża. Warto wiec się zastanowić czy napewno mąż jest na to przygotowany.

Doula jest z nami cały czas podczas porodu, to nie położna która przychodzi co jakiś czas sprawdzić tętno i zapytać się o częstość skurczy. Doula jest przy nas cały czas, pomoże wstać, poda wody. Zna sposoby jak wzmocnić skurcze, jak łagodzić ból, zna sposoby skutecznego masażu. To nie lekarz, nie pielęgniarka, ale przyjaciółka. Jako doświadczona matka wie, że to nie wyścig z czasem, potrafi uspokoić i wesprzeć w trudnych chwilach. Zauważa więcej niż my, czyta między słowami lekarzy. Może nie walczy za nas (nie ma do tego praw), ale potrafi nastawić do upominania się o swoje.

Coraz więcej mówi się o strachu przed bólem porodowym, dużej ilości cesarek na życzenie, częstej rezygnacji z karmienia piersią. Doula jest rozwiązaniem na te wszystkie problemy.

Po powrocie do domu nie zawsze jest łatwo opieka nad maluszkiem, nieprzespane noce, codzienne obowiązki, osłabienie po porodzie i wiecznie głodny szkrab.  Jeśli przyjdzie położna to na wywiad, a nie by nam pomóc w kąpieli, czy karmieniu. Często te pierwsze tygodnie są trudne, dlatego również w tym czasie doula służy nam pomocą, by oswoić się z naszym małym skarbem. Nawet jeśli nie zdecydujecie się na poród z doulą można ją poprosić o konsultacje, porady.

To taka koleżanka, która zna się na rzeczy.

Wszystkim zainteresowanym polecam:

Doula Kalina Nowogórska

Doula Kalina – wsparcie Twojego macierzyństwa