Archive for the Category »NHN – wychowanie bezpieluchowe «

NHN roczniaka

Odkąd Damian raczkuje sadzenie na nocnik już nie jest dla niego takie ciekawe, trzeba go zawsze czymś przy okazji zająć, by nie uciekł do zabawy. Posadzony już wie jednak o co chodzi, że trzeba napiąć mięśnie brzusia i zrobić conieco. Co do dawania znaków, to często wiem kiedy robi siusiu, on pokazuje na nocnik jak ma już mokro- po czasie ale już dobry krok do przodu.

Znacznie łatwiej jest z kupką, zazwyczaj udawało mi się go wysadzić jak zaczynał stękać i wszystko lądowało w nocniku. Teraz już sam nie chce robić do pieluchy, rano gdy wstanie i coś chce to patrzy na mnie i mówi „ee”, gdy ja dalej leże hasło się powtarza „ee”, to znaczy po prostu – „Mama wstawaj, muszę na nocnik”. Gdy się bawi i biega po domu przychodzi do mnie, mówi „ee” i pokazuje na nocnik.

Cały proces został jednak zachwiany podczas wyjazdu. Mnogość wrażeń, wiele nowych twarzy i miejsc,rozprasza dziecko i utrudniła komunikację. Dzieci lubią rutynę i stałe miejsca. Zlokalizowanie nocnika w innym domu bywa trudne, a siadanie na niego nie jest takie łatwe.

Postępy są i trudności również, nie poddajemy się jednak. Każdy nawet mały krok na przód daje wiele radości.

Pieluszki wielorazowe znów modne

Wiele osób kojarzy pieluszki wielorazowe z ciężkim losem i niewygodom czasów PRL i starszych. Tymczasem na zochodzie, ale również i u nas coraz modniejsze są pieluszki wielorazowe. Oczywiście nie chodzi o zwykłą terę zawijaną w ceratkę, ale o piękne pieluszki o rozmaitych kolorach i wzorach, o czym zresztą pisałam.

A dlaczego moda wraca??

Pieluszki wielorazowe pozwalają oszczędzić pieniądze i środowisko.

Przewijając dziecko 5-6 razy dziennie zużywamy na jednego maluszka 5000-6000 pieluch jednorazowych. To mnóstwo pieniędzy i 1,5 tony odpadów rozkładających się 500 lat! To jedna z niewielu rzeczy która wyrzucana jest większa niż nowa.

Korzystając z jednorazówek często rodzice czekają aż pieluszka dobrze się napełni, a powinno się ją zmieniać po każdym zmoczeniu.

Mokra jednorazówka ma intensywny niemiły zapach, który trwa i trwa. Czuć go na pupie dziecka, przy przewijaniu, ze śmietnika,a na wysypisku rozkłada się i dalej śmierdzi. Tetra wydziela nieprzyjemny zapach dopiero po paru godzinach.

Pieluszki jednorazowe zawierają do 300 substancji chemicznych, każda z nich może być przyczyną alergii.

Dzieci spędzają w pieluszce około 1000 dni, dlatego takie ważne jest, by czuły się w nich komfortowo. Pieluszki wielorazowe są naprawdę piękne i wygodne.

Dziecko w pieluszce jednorazowej ma zawsze sucho, dlatego trudniej mu nauczyć się kontrolować swoje potrzeby.

 

Polska jeszcze trwa w zachwycie rzeczami tanimi, wygodnymi i nie zawsze zdrowymi.

Mam nadzieje, że świadomość ekologiczna w nas się wreszcie przebudzi i wielorazówki staną się popularniejsze i bardziej dostępne.

 

 

 


Zakochaj się w pieluszkach wielorazowych

Gdy Kinga się urodziła uważałam pieluszki jednorazowe za „oczywistą oczywistość”. Jakże zmieniło się moje podejście do tych spraw od tego czasu. Teraz nie wyobrażam sobie stosować jednorazówki- wydawać na nie mnóstwo pieniędzy i produkować góry śmieci. Czasem są niezbędne, np. w podróży, ale poza tym staramy się używać wielorazówki. Również metoda NHN jest przy nich skuteczniejsza.

Damianka chowam na pieluszkach tetrowych. Wypróbowałam już wiele majteczek napieluszkowych inaczej zwanych otulaczami. Oto krótka opinia o różnych z nich:

Raczkujący Damian w pieluszce AIO

Foliówki

+nie przepuszcząją zawartości, szybko i łatwo je wyprać i wysuszyć,

– są duże, nie przepuszczają powietrza i łatwo się zabarwiają.

Pieluszki Tetro

+ oddychające, kolorowe, łatwe w użyciu,

– przemakają, długo schną.

Majtki napieluszkowe „z zawsze suchą pieluchą”

+ Latwo się je pierze, szybko schną,

– Po zmoczeniu pieluchy zazwyczaj są też mokre, guziczki niewygodne do częstego odpinania, łatwo odpadają.

Pieluszki wielorazowe typu kieszonka – AIO (all in one)

Bezkonkurencyjny lider.  Składają się  otulacza i super chłonnego wkładu, który stosuje na zmianę z terą. Są rewelacyjne, w nich można się zakochać.

– Są w wielu pięknych kolorach, w rozmaite wzory,

– Wykonane z oddychającego materiału,  jednocześnie nieprzemakalnego,

– Wykończone milutkim materiałem, który nie chłonie wilgoci, po zmoczeniu wystarczy zmienić wkład, lub pieluchę.

– Dzięki wielu napą łatwo je przebierać i dostosować rozmiar do dziecka od 3 do 13 kg.

– Są ekologiczne.

Wszystkim naprawdę polecam.

 

NHN Damiana cd.

Najwyższy czas dopisać dalszy ciąg historii wychowania bezpieluchowego Damiana.

Pierwsze 3 miesiące szło nam super, później jednak nadszedł czas małego buntu. Bąbel sadzany na siusiu zaczynał się prężyć, a po chwili robił conieco do pieluchy. Do niczego go jednak nie zmuszałam, nie chciał to nie. Ja tylko próbowałam co jakiś czas, czasem się udało, czasem nie. Gdy nadchodzi taki czas nie można się ani złościć, ani rezygnować, no i oczywiście nic na siłę. Dziecko nie chce, to nie można zmuszać, by nie miało urazu, a każdy bunt kiedyś mija. Podtrzymując jednak próby wysadzania, maluch się uczy, że ma taką możliwość.

Trudny czas trwał jakiś 2 miesiące, mały moczył mnóstwo pieluch, po południu popuszczał nawet co 15 minut, ale po jakimś czasie stopniowo współpraca zaczęła wracać. Zaczęło się od spokojnego wysadzania na nocnik po spaniu, potem przy innych okazjach w dzień. W nocy wciąż bywa różnie, czasem siądzie zrobi, a potem mleczko, innym razem musi podjeść, a potem siąść, lub zasnąć.

Z miesiąca na miesiąc jest coraz lepiej. Teraz Damian już nie popuszcza co chwile. Robi znacznie rzadziej, ale porządnie. Kupka w pieluszce zdarza nam się może raz w miesiącu, zazwyczaj załatwia się po porannym obudzeniu, czasem jeszcze popołudniu (zwiastują to bączki, napięcie i stękanie – trudno przegapić). Co do siusiu to zużywamy dziennie – 1-2 jednorazówki (noc i dłuższe spacery), oraz 2-7 wielorazówek.

Wciąż wysadzam Damiana do wiaderka. Siedząc trzymam je między nogami, a bobasa sadzam na nim opierając go pleckami o siebie. Choć bąbel siedzi samodzielnie bez problemu, nie próbowałam jeszcze sadzać go na nocnik. Ten tron należy do Kingi i podział nie będzie łatwy, jedno i drugie pewnie nie będzie chętne do zmian.  Poczekamy z tym do pierwszych urodzin.

Czytając nieliczne fora o NHN padają takie hasła „że wam się chce, ja nie mam czasu”. Ja zdecydowanie bardziej wolę rano wstać i posadzić malca na nocnik, potem wystarczy lekko przetrzeć pupę chusteczką, nocnik wypłukać do toalety i nie ma zapachów. Pozwalając dziecku załatwić się do pieluchy może miałabym jeszcze jakieś 5 minut więcej leżenia w łóżku (o 5 rano to na pewno by się przydało), ale potem by było czyszczenie zabrudzonej pupy, niemiłe zapach i brudna pielucha do prania, lub śmierdząca jednorazówka, która nawet zapakowana w worek daje o sobie znać. Zdecydowanie wolę wariant pierwszy i wszystkim go polecam.

Co do ilości zużywanych pieluszek to wychodzi nam 2-7 wielorazówek (zmieniane po każdym zmoczeniu) i jedna jednorazówka na noc.

„Pożegnanie w pieluszkami…

… czyli jak łatwo i przyjemnie nauczyć dziecko korzystania z toalety” K. Cherek

Czas na kolejną książkę. Tym razem podstawowa lektura dla zwolenników i zainteresowanych Naturalną Higieną Niemowlaka. Autorka to pionierka tej metody w Polsce.

okładka

Książka zawiera wyjaśnienie:

-o co dokładnie w tej metodzie chodzi,

-jak się do tej przygody przygotować,

-kiedy i jak zacząć,

-czego unikać, by nauka była radością dla wszystkich,

-jak rozpoznać znaki dawane przez niemowlę,

-jak radzić sobie poza domem,

-jak rozpoznać alergie pokarmowe i jak sobie z nimi radzić.

Napisana lekkim stylem i przyjemnie się czyta. Z każdym rozdziałam dochodzi się do przekonania, że ta metoda nie jest tak trudna jak się wydaje i jest najlepszym rozwiązaniem, budującym niesamowitą relację opiekuna z dzieckiem.

Oczywiście można się doczepić, że niektóre wątki powtarzają się wielokrotnie i te częste nawiasy „(więcej na ten temat w dalszej części książki)” zamiast krótkiego nr. strony. Ale to tylko takie małe szczegóły.

Ja jestem jak najbardziej za NHN i wszystkim przekonanym, jak również tym co mają wątpliwości polecam tą książkę.

Nowe łóżeczko dla Kingi

Jakiś czas temu wybraliśmy się na zakupy do Ikei. Zbieraliśmy się na taką wyprawę dość długo, wiec trochę tam zaszaleliśmy. Nigdy nie przepadałam za tym szwedzkim klimatem, ale muszę przyznać że mają wiele przydatnych rzeczy.
Wpakowaliśmy się do auta w 5 osób, co jest nie lada wyczynem przy dwóch fotelikach. Nie da się ukryć warszawska Ikea jest znacznie większa od gdańskiej, wiec było co oglądać.
Damianek rozglądał się siedząc sobie w chuście u mamy. W między czasie zaczął się wiercić i marudzić. Poszłam z nim do pokoju dla mamy z dzieckiem (bardzo fajnie urządzonego) i mały zrobił co trzeba do umywalki. Następnie z suchą pieluszką udaliśmy się na dalsze przeglądanie asortymentu.
Najwięcej czasu spędziliśmy w sektorze „Pokój dziecięcy”. Kupiliśmy dla Kingi namiot-iglo, kosz na zabawki, nocną lampkę i tytułowe łóżeczko. Poza tym jeszcze komplet kolorowych sztućców i kubeczków- zakup planowany od roku :).
Co do nowego łóżeczka to miałam wiele obiekcji. Kinga spała w turystycznym, które zdecydowanie jej wystarczało, ma mały pokoik bardzo ciasny, a poza tym mieszkamy w wynajętym, kiedyś czeka nas przeprowadzka, a z meblami to już większa przeprawa.
Pomimo wszystko Kinga dostała swoje nowe, prawie dorosłe łóżeczko. Ładne, białe ze specjalną zabezpieczającą barierką. Szczęśliwa była z tego powodu ogromnie. Jednak czy to szczęście, czy nadmiar wrażeń sprawił, że nie mogła w nim zasnąć. Zaczęło się od tego, że nie chce iść spać pomimo, że padała z nóg. Po namowach, gdy się położyła zaczynała się rzucać i piszczeć jakby ją łóżko pażyło. W jej oczach było widać, że nie panuje nad sobą, były przerażone. Wielokrotnie musiałam ją tulić, by się uspokoiła i położyła spać. Problem okazał się nie jednorazowy. Trwało to jakieś dwa tygodnie, potem stopniowo się wyciszała.
Choć minął już ponad miesiąć wciąż muszę być przy niej i śpiewać kołysankę, aż zaśnie. Wcześniej w południe dawałam jej mleczko, mówiłam „pa” i wychodziłam z pokoju. Jeszcze pewnie trochę potrwa, zanim znów wrócimy do tego schematu.
Czytałam trochę na forach, okazało się że nasza mała to nie odosobniony przypadek, wiele maluchów przechodzi trałme po zmianie łóżeczka. Dlatego utwierdziłam się w przekonaniu, że puki małe łóżeczko jest dobre, lepiej nie fundowac dziecku takich stresujących zmian.

Nie najlepszy dzień

Dzisiejszy dzień zaczął się o 4 rano, kiedy to Damian obudził się i stwierdził, że spania to on na razie ma dość. To że mama chora ma ochotę się wyspać i pogrzać pod kołdrą go nie interesowało. Pozwolił mi jednak poleżeć godzinkę w miarę spokojnie, później jednak zaczęło się marudzenie. By nie budzić reszty domu wywlokłam się spod kołdry, ubrałam w ciepły sweter i wpakowałam małego w chustę. Trochę sobie pochodziliśmy, aż wreszcie smyk zasnął. Odłożyłam go do łóżeczka bez problemów i ja również mogłam odlecieć.
Poranne budzenie nastąpiło dopiero o 7.30. Ta łaskawość mnie jednak nie wystarczyła, zaspane oczy nie chciały się otworzyć, a tym bardziej nie miałam ochoty wyjść spod kołdry. Mały stękał, marudził i wreszcie wydusił to co go męczyło w miejsce, gdzie się nie powinno. I tak to za chwile pożałowałam mego lenistwa. Zakupciana była nie tylko pielucha, ale również ubranko i kocyk. NHN górą, nie ma porannego lenienia się.
Ja od paru dni mam jeża w gardle, ale i Kingę coś męczy. Marudna jest strasznie, wciąż by bajki w TV chciała, dziś był z dwa razy o to płacz, nawet się z drzemki obudziła z wołaniem „JimJam”, ale po mleku szybko zasnęła.
Mały również sporo płakał przed zaśnięciem, oj nie obyło się bez długiego noszenia. Ciężko będzie go nauczyć samodzielnego zasypiania
Jak człowiek chory, to życie nie rozpieszcza.

Naturalna higiena Damiana- dobry początek

Pora wreszcie napisać jak zaczęła się nasza przygoda z NHN odnośnie do Damiana. Najtrudniej bowiem zacząć.

Pierwszy nocnik

Noworodka oczywiście nie sadza się samego na nocniku. Taki maluch nie potrafi siedzieć i ta pozycja jest wręcz dla niego niebezpieczna. Dlatego, pierwsze wysadzania polegają po prostu na trzymaniu malucha nad nocnikiem, miską itp. U nas ta rola przypadła małemu wiaderku z zaokrąglonym brzegiem- by nie gniotło w pupę, a wielkość ma odpowiednią do rozmiarów malca.

Magiczne hasło.

Pozycja lekko spionizowana pomaga dziecku załatwić potrzeby, dobrze jest jednak powiedzieć mu czego oczekujemy, ustalić hasło które będzie towarzyszyło tej czynności. My ustaliliśmy proste „psi, psi„, tak jak mówi Kinga.

Pierwsze próby.

W wyniku obserwacji na pierwsze próby wysadzania małego na nocnik wybrałam poranki. Mały po przebudzeniu zazwyczaj załatwiał wszystkie potrzeby i to w sporej ilości, że czasem pielucha nie dawała rady i konieczne było przebieranie.

Główny problem polegał na wstaniu zaraz po obudzeniu malca, co o 5 rano nie jest takie łatwe. Damian zazwyczaj budził się, mruczał, podnosił nóżki i uderzał nimi o łóżko. Po zdjęciu pieluchy i podniesieniu na nocnik szybko załatwiał swoje potrzeby. Po wszystkim czyściutki i spokojny zabierał się do jedzenia.

Kolejne podejścia.

Idąc tym tropem zaczęłam wysadzać małego po każdym obudzeniu. To niesamowite jak zdejmuje się pieluszkę, trzyma malca nad nocniczkie i po słowach „psi, psi” czuć falowanie brzuszka i za chwile leci siusiu, a mały oddycha z ulgą.

Z czasem mały uczył się rozumieć mnie, a ja działałam na zasadzie powtarzalności. Tak też wyrobiliśmy taki schemat, załatwiamy potrzeby:

-po obudzeniu

-15 min po jedzeniu, następnie po pół godz.

-przed jedzeniem.

W nocy.

Okazało się, że tak naprawdę noc jest najłatwiejsza do opanowania. Wymaga to jednak niezłej przytomności w środku nocy.  Dziecko jak się budzi to chce mu się siusiu i zazwyczaj jest głodne. Po przebudzeniu załatwialiśmy potrzeby i mały zasypiał przy jedzeniu. Zdarzało mu się zasnąć i bez posiłku, co potwierdza, ze maluchy nie siusiają przez sen, zawsze choć trochę się rozbudzają.

W ten sposób w wieku 3 miesięcy większość siusiu Damianek robił do nocnika. Potem zaczęło się wszystko komplikować, ale o tym w następnym poście.

Odpieluchowanie Kingi

11 miesiąc życia

Kupujemy Kindze nocnik. Traktuje go jako ciekawostkę, siedzonko do zabawy, ale udaje nam się przynajmniej raz dziennie coś do niego zrobić.

13 miesiąc życia

W ramach wakacyjnego wyjazdu odwiedzamy moją koleżankę, która wprowadza mnie w temat wychowania bezpieluchowego. Od razu mnie to zainteresowało.

14 miesiąc życia

Szukam w necie więcej informacji na temat NHN i zaczynamy wprowadzać teorię w życie.  Przerzucam się na stosownie w domu pieluszek tetrowych. Jednorazówki pozostają na spacery i do spania.

Na pierwsze efekty nie trzeba było długo czekać. Kinga zaczęła bez problemu siadać na nocnik, gdy się zsiusiała w pieluchę czasami pokazywała, że ma mokro. Po jakimś czasie nie spędzała na nocniku dłużej niż minutę, po prostu siadała i robiła co trzeba – nauka ta bowiem opiera się na tym, by dziecko nauczyło się robić siusiu, gdy siedzi na nocniczku, a nie trzymać, gdy ma pełny pęcherz.

Dziennie moczyła od 2 do 7 pieluszek, ale zazwyczaj były to 4. W czasie gdy Kinga się kąpała ja je szybko przepierałam, to nie był duży problem.

Rok i 8 miesięcy

Stwierdziłam, że najwyższa pora zrezygnować z pieluch. Bywało, że wstała z nocnika i zaraz przyleciała mokra. Przez 2  tygodnie siusiała po nóżkach, a potem już  coraz lepiej opanowywałyśmy ten problem. Ze względu na duże łaknienie trzeba było ją dość często sadzać. Rano potrafiła wypić 2 butle, wówczas siusiu było zazwyczaj co 15 minut przez godzinę. Przy umiarkowanym piciu, wystarczyło sadzanie co godzinkę. Gdy dłużej nie piła potrafiła 2h nie siusiać.

Pewniaki:Kinga na nocniku bawi się w umywalce.
– gdy nalewam wodę do wanienki na kąpiel sadzam ją w nocniku na pralce. Bardzo lubi patrzeć jak leci woda i siusiu taż wtedy leci,
– gdy bawi się wodą w umywalce.

Rok i 10 miesięcy

Kinga pije znacznie mniej i… już sama woła kiedy trzeba na nocniczek. Zrobienie siusiu do nocniczka sprawia jej wiele radości. Również jak jesteśmy u kogoś to woła i chętnie robi do toalety.  To się nazywa wygoda. Udało się. Używamy jeszcze pieluszek na spacery i do spania.

2 lata

Zaczęły się upalne dni. Postanawiam chodzić z Kingą na spacer bez pieluchy. Główny problem polegał na tym, że na dworze nie ma nocnika, więc gdzie biec?  Po paru razach z mokrymi majtkami wreszcie się przełamuje i zaczyna robić na trawkę. Zabieram na wszelki wypadek ze sobą majtki na zmianę.

Teraz

Kinga już ładnie woła czy w domu, czy na dworze. Wpadki zdarzają się może 2 raz na miesiąc.

Pozostaje problem kupki, która jeśli nie trafi się do rannej pieluszki, to zazwyczaj ląduje w majteczkach. Zdarza jej się to tylko w domu. Zazwyczaj biegnie do siebie do pokoju lub się gdzieś chowa. Jak ktoś do niej podchodzi woła „sio”. Jak jest po wszystkim o sztywnych nogach idzie do łazienki i woła – Mama, Pupa! No taki problemik jeszcze mamy.

Pieluszki stosujemy jeszcze do spania. Jak ten problem pokonać? Pierw muszę opracować technikę usypiania bez butelki mleka.

Mała starsza siostra

po przyjeździe ze szpitalaWiele osób się mnie pyta – Jak to jest z dwójką maluchów?

Odpowiedz nie jest prosta. Często taki duet daje w kość, czasu wolnego ciągle brak. Ale tak naprawdę nie jest tak źle jak się obawiałam.

Słyszałam od wielu osób, że po pojawieniu się młodszego rodzeństwa, starsze dziecinnieje i cofa się w samodzielności. U Kingi odezwała się jedynie chęć jeżdżenia w wózku, którego już dość długo nie używała.

Kinga bardzo niecierpliwie oczekiwała rodzeństwa. Gdy dzieliła się jedzeniem mama dostawała dwie porcje, dla siebie i dla dzidzi. Gdy widziała malutkie dzieci pokazywała na brzuszek, że tam też jest dzidzia. Obiecała, że będzie mamie pomagać i dzielić się zabawkami z bratem.

Gdy wróciłam ze szpitala Kinga była zachwycona, wpatrywała się w braciszka, pokazywała zabawki, książeczki. Gdy wyszłam z nią na dwór, podczas gdy mały spał, jak tylko usłyszała, że brat się obudził biegła do domu bardzo przejęta.

Teraz siedzę większość czasu z dwójką maluchów w domu. Kinga bardzo przejmuje się braciszkiem, biegnie do jego pokoju, gdy się obudzi, na spacerze buja go w wózeczku jak robię zakupy. Często jak znajdzie buteleczkę lub zabawkę brata zaraz je mi przynosi.

Stara się również pomagać w domu (jak ma dobry nastrój, zazwyczaj przed spacerem). Czasami wychodzi jej to odwrotnie – wyciąga mi nie te buty, rozpakowuje jedzenie, wyjmuje różne rzeczy. Jednak często jest bardzo pomocna. Wciąż zapominam o pieluszce tetrowej do buzi, dopiero jak zacznę karmić to się okazuje że nie wzięłam, wówczas z radością ją przynosi.

Próbuje stosować Naturalną Higienę Niemowlaka i na początku używałam nocnika Kingi, co jej się bardzo nie spodobało. Pewnie dzięki temu, że stosuje tą metodę starsza nie miała powrotu do pieluszek, wręcz przeciwnie, nauczyła się sama zdejmować majteczki, spódnicę i siadać na nocnik.

Również przeznaczenie jej łóżeczka i karuzeli dla Damiana przyszło z wielkim trudem. Coraz częściej jednak daje mu jakieś zabawki.

Kinga wyznaczyła podział ról, mama do brata, a tata jest jej. Jak tylko mały zacznie marudzić to wołam mamę, nie lubi jak tatuś bierze Damianka na ręce. Najlepsza konfiguracja – Damianek u mamy, a ona u taty na opa.

Problematyczne jest karmienie, gdy jestem z nimi sama. Na początku, podczas karmienia na leżąco, Kinga przynosiła kołderkę i kładła się obok. Z czasem zaczynała się coraz bardziej kręcić i pchać na brata.  Nawet jak z małym siedzę i Kinga się niecierpliwi to siada obok i zaczyna go kopać. Ale to naprawdę, gdy mały długo nie może zasnąć i marudzi. Teraz dorobiliśmy się pomocy technicznej w takich sytuacjach – kupiliśmy telewizor – włączenie Stacyjkowa lub Myszki Miki zazwyczaj zadowala Kingę i pozwala mamie zająć się bratem. Zło konieczne. Pocieszam się, że bajki w miarę mądre.