Archive for » kwiecień, 2011 «

Obiadki BLW

Karmienie  brzdąca według zasady BLW może się wydawać trochę trudniejsze niż standardowe „papkowanie”. Idąc do sklepu nie dostaniemy obiadowej porcji dla niemowlaka, zamknietej w słoiczku. Wręcz przeciwnie, większość gotowizny sklepowej jest niewskazana dla bobasów, dużo w niej soli i konserwantów.

Czasem trzeba się nieco wysilić. Ale skomponowane obiadu dla całej rodzinki nie jest takie trudne. Bobasy chowane w myśl BLW są zazwyczaj mniej wybredne, ale najchętniej jedzą z talerzy rodziców. Jeśli więc jemy zdrowo to i bobas się naje.

Damian próbuje już prawie wszystko. Jadł lekko przysmażone racuchów i gotowe pierogi- tylko z dobrego garmażu, mrożonych nie kupuje.

Z ciekawych pomysłów to polecam makaron typu pióra. Nawet gotując inny zawsze dorzucam garstkę dla małego. Jest idealnej wielkości do chwycenia w rączkę, a w środek można wsadzić coś ciekawego- twarożek, duszone warzywa, lub mięsko.

Kasza czy ryż jest trudna do zaserwowania małemu. Trudno brzdącowi ją złapać w małe niezgrabne rączki, świetnie natomiast nadaje się do rozmazania na tacce. Dlatego też takie drobne potrawy podaje mu małym widelczykiem lub po prostu palcami. Oczywiście bobas przyzwyczajony do samoobsługi musi mieć własny zestaw sztućców, by nie zabierał mi łyżeczki.

Sól

Większość z nas wychowała się w tradycyjnych domach, gdzie potrawy można podzielić na słodzone i solone. Trudno sobie czasem wyobrazić, że można nie solić ziemniaków, pomidorów, a tym bardziej mięsa. My już jakiś czas temu przeszliśmy na kuchnie „małosolną”, tak naprawdę szybko można przestawić swoje kupki smakowe. Jednak jeśli chcemy niemowlakowi nie serwować soli jest parę prostych sposobów.

– Większość potraw można dosolić po nałożeniu na talerz, lepiej jednak to robić, tak by dziecko nie widziało, bo z czasem też będzie chciało.

– Jeśli gotujemy zupę, ziemniaki, makaron, czy jakąś kaszę wystarczy odłożyć porcję dla malucha, posolić resztę i chwilę pogować, sól szybko przenika w głąb potrawy.

– Przygotowując rybę lub mięso, wystarczy zostawić kawałek niesolony.

Smażenie

Wrzucić coś na patelnie to jeden ze sposobów na szybki obiad. Chcąc jeść z bobasem trzeba częściej zdecydować się na pieczenie i duszenie mięska. Jeśli jednak chcemy coś usmażyć pomocna może być mikrofala. Wystarczy wsadzić kawałek mięska, lub ryby pod przykryciem do mikrofalówki i szybko wychodzi nam danie „na parze”.

 

 

NHN Damiana cd.

Najwyższy czas dopisać dalszy ciąg historii wychowania bezpieluchowego Damiana.

Pierwsze 3 miesiące szło nam super, później jednak nadszedł czas małego buntu. Bąbel sadzany na siusiu zaczynał się prężyć, a po chwili robił conieco do pieluchy. Do niczego go jednak nie zmuszałam, nie chciał to nie. Ja tylko próbowałam co jakiś czas, czasem się udało, czasem nie. Gdy nadchodzi taki czas nie można się ani złościć, ani rezygnować, no i oczywiście nic na siłę. Dziecko nie chce, to nie można zmuszać, by nie miało urazu, a każdy bunt kiedyś mija. Podtrzymując jednak próby wysadzania, maluch się uczy, że ma taką możliwość.

Trudny czas trwał jakiś 2 miesiące, mały moczył mnóstwo pieluch, po południu popuszczał nawet co 15 minut, ale po jakimś czasie stopniowo współpraca zaczęła wracać. Zaczęło się od spokojnego wysadzania na nocnik po spaniu, potem przy innych okazjach w dzień. W nocy wciąż bywa różnie, czasem siądzie zrobi, a potem mleczko, innym razem musi podjeść, a potem siąść, lub zasnąć.

Z miesiąca na miesiąc jest coraz lepiej. Teraz Damian już nie popuszcza co chwile. Robi znacznie rzadziej, ale porządnie. Kupka w pieluszce zdarza nam się może raz w miesiącu, zazwyczaj załatwia się po porannym obudzeniu, czasem jeszcze popołudniu (zwiastują to bączki, napięcie i stękanie – trudno przegapić). Co do siusiu to zużywamy dziennie – 1-2 jednorazówki (noc i dłuższe spacery), oraz 2-7 wielorazówek.

Wciąż wysadzam Damiana do wiaderka. Siedząc trzymam je między nogami, a bobasa sadzam na nim opierając go pleckami o siebie. Choć bąbel siedzi samodzielnie bez problemu, nie próbowałam jeszcze sadzać go na nocnik. Ten tron należy do Kingi i podział nie będzie łatwy, jedno i drugie pewnie nie będzie chętne do zmian.  Poczekamy z tym do pierwszych urodzin.

Czytając nieliczne fora o NHN padają takie hasła „że wam się chce, ja nie mam czasu”. Ja zdecydowanie bardziej wolę rano wstać i posadzić malca na nocnik, potem wystarczy lekko przetrzeć pupę chusteczką, nocnik wypłukać do toalety i nie ma zapachów. Pozwalając dziecku załatwić się do pieluchy może miałabym jeszcze jakieś 5 minut więcej leżenia w łóżku (o 5 rano to na pewno by się przydało), ale potem by było czyszczenie zabrudzonej pupy, niemiłe zapach i brudna pielucha do prania, lub śmierdząca jednorazówka, która nawet zapakowana w worek daje o sobie znać. Zdecydowanie wolę wariant pierwszy i wszystkim go polecam.

Co do ilości zużywanych pieluszek to wychodzi nam 2-7 wielorazówek (zmieniane po każdym zmoczeniu) i jedna jednorazówka na noc.

Mały papierorzerca

Damianek jakieś 2 tygodnie temu zaczął po troszku pełzać i wspinać się na wszystko co się da. Teraz startuje już z raczkowaniem. Jak narazie porusza się powoli i na krótkie dystanse, ale zdecydowanie ruch jest. Takie zdolności dają nowe możliwości. Zwiększa się pole zasięgu, można trochę pobroić, dosięgnąć dalej, wyżej.

Młody lubi stać, w końcu wszyscy chodzą w pionie. Wspina się na wszystko by się podnieść. Czasem próbuje puszczać jedną rączkę, zazwyczaj kończy się to glebą.

Damian wykazuje małe zainteresowanie zabawkami, są super jedynie jak siostra się nimi bawi i można jej zwinąć ciuchcie, czy auto. Ewentualnie można pobawić się w rozbiórkę domków z klocków, czy demontarz torów.

Jeśli nie zabawki to co?? I tu pojawiją się ciekawe pomysły dziecka. Damianek uwielbia papiery, potrafi znaleść mały kawałek w stercie zabawek.

A po co ten mały kawałek? A no do jedzenie, a raczej żucia. Jak brzdąc wypatrzy gdzieś gazete, kartki lub ścinki to dostaje super energi i ćwiczy wszelkie możliwe zdolności ruchowe, by się do nich dostać. Oto motywacja rozwojowa.

Istnieją jeszcze inne ciekawe przedmioty – kable, pilot, telefon i oczywiście komputer. Przecież coś musi w tym być skoro rodzice tak często tym się bawią.