Pewnego dnia stwierdziłam że najwyższa pora, by Kinga odnalazła się w świecie kolorów.
I tak to po ululaniu małego poszłam do Kingi z żółtą miską.
– Szukamy żółtych rzeczy, takich jak miseczka – siedliśmy do klocków, na których najłatwiej zrozumieć co to kolor. Po chwili Kinga wrzucała żółte klocki do miski. Później chodziliśmy po domu i śpiewaliśmy:
„Żółtych rzeczy chce, żółtych rzeczy chce,
gdzie są żółte rzeczy Kinga wie.”
I tak chodziłyśmy od miejsca do miejsca, szukając żółtych rzeczy.
Kolejne dni to kolejne kolory, później Kinga wybierała kolory – jak spódniczka, jak bluzeczka itp. To okazała się najlepszy sposób nauki. Jak miała problem, który to jest zielony klocek wystarczyło dodać „jak choinka” i już wiedziała o co chodzi.
Na spacerze bawiłyśmy się w szukanie autek o danym kolorze, świetna zabawa, zwłaszcza gdy droga powrotna się dłuży. Kinga biegła i z zapałem szukała aut, zwłaszcza białych i różowych (na szczęście jeden transporter w tym kolorze parkuje w okolicy).
Wyklejanki to również świetna zabawa. Mała przegląda ulotki i szuka obrazków o danym kolorze, samodzielnie wycina, a następnie przykleja na kartkę. Zabawa na długi czas, a w małej pełne zaangażowanie i radość.
– Jaki to kolor? – teraz już sama pyta.
Natomiast jej odpowiedzi są zaskakujące, choć wiele kolorów potrafi powiedzieć odpowiada porównawczo – jak śnieg, jak niebo, jak słonko…
Tak więc życzymy Wam świata pełnego kolorów.