Wakacje – poznajemy świat

FullSizeRender-5Nadszedł dla dzieci wymarzony czas wakacji. Wreszcie bez tabliczki mnożenia, zadań domowych i chodzenia do szkoły. Czas dla dzieci radosny, dla rodziców trochę mniej. Trzeba dzieciom jakoś czas zaplanować, by nie rozniosły domu. Bieganie, plażowanie, wyprawy do lasu super sprawa, ale chciałabym, by też coś głowa popracowała.

Temat przewodni w tym roku przyszedł wraz z urodzinowymi prezentami. Dostaliśmy mapy do kolorowania, wiec czas poznać świat. Nela podróżuje i opowiada, a my nie musimy jeździć daleko, by dowiedzieć się wiele o różnych ciekawych miejscach, poznać odległe kraje. Byliśmy już z Hewelianum w podróży Dookoła świata, mamy ciekawe materiały, internet i telewizje. Można oglądać bajki, lub programy podróżnicze, do nas należy wybór.

IMG_4356Nauka wcale nie musi być nudna. Dobrze zasiać w dzieciach ziarenko wiedzy i chęć do poznawania świata. Edukacja szkolna, choć idzie ku lepszemu, to jeszcze daleka jest od empirycznego poznawania wiedzy. Co dziecko, dotknie, zobaczy, poczuje zapamięta lepiej.

Zaczęliśmy nasze wakacyjne podróże od Włochy, które już odwiedziliśmy naprawdę w zeszłym roku. Ileż ciekawostek kryje ten kraj o niezwykle ciekawej i długiej historii:

  • krzywa wieża w Pizie, czy Pizze?- trochę wyższa od tej toruńskiej, Widzieliście wersję z opon przed salonem Luigiego w „Autach”?
  • Wenecja – miasto, które zamiast ulic ma kanały, weneckie gondole – można popuszczać papierowe po kałuży lub w basenie,
  • dwa państwa miasta- Watykan (siedziba papieża) i San Marino (państwo jak twierdza na skale),
  • fiat 500 – w starej i nowej wersji wszędobylski na wąskich włoskich uliczkach,
  • Vespa – kultowa odmiata najlepszego środka transportu w tym ciepłym kraju z wąskimi zatłoczonymi uliczkami.
  • włoska kuchnia – pizza, spagetii, lasagne, a na deser tiramisu.

Najważniejsze miejsca najstarsza już poznaje, pizze i spagetti smakował każdy. Jak  znaleść ten kraj na mapie – kalosza kopiącego kamień nie trudno zapamiętać. Poczytaliśmy, poszukaliśmy ciekawych zdjęć, poznaliśmy najważniejsze miasta, a na obiad spagetti – mniam. Czeka nas jeszcze składanie papierowych gondoli, malowanie je na włoskie barwy i budowa zamku na skale.

Viva Oliva

IMG_4291Sezon festynowy w pełni. Imprezy nawet słabo zorganizowane są dla dzieci super atrakcją. Muzyka, konkursy, zabawy. Coś się dzieje wiec jest wesoło. Zawsze coś można wygrać, pobawić się, lub coś nowego podpatrzeć.

W tym roku biliśmy już na 3 festynach, największy nas ominął, bo choroba mnie dopadła. Ale jak coś wiecie, że się gdzieś dzieje, dawajcie znać. My chętni na każdą zabawę, jeśli tylko siły i czas pozwoli.

Ostatni weekend spędziliśmy na świecie naszej dzielnicy Viva Oliva. Nie był to typowy festyn.

IMG_4275Na Placu Inwalidów rozłożyły się stoiska z różnymi rękodziełami, ciekawie podpatrzeć cos oryginalnego. Pomysły na piękny prezent, czy na własną twórczość. Były również stragany z przekąskami i smakołykami z różnych stron świata.

W Parku Oliwskim rozstawili sie malarze tradycyjni jak i niezwykli. Mięliśmy okazję obejrzeć malowanie piaskiem, twórczość nietrwała, ale efektowna.

IMG_4278Najciekawiej dla dzieci prezentowały się stoiska szkoł, przedszkoli i fundacji z okolicy. Damian w przenośnym warsztacie ślusarskim wywiercił sobie stojak na kredki. Kinga szukała punktów i zainteresowała się pracami ręcznymi. Największą frajdę miała, że nauczyła się pleść bransoletki. Takie zadanie na wyciszenie i na bure dni. Po powrocie do domu wyciągnęłam wreszcie swój zestaw mulin i kolekcję koralików. Parę lat temu ja plotłam mulinowe ozdoby. Teraz Kinga zaplata trochę inne, prostsze, ale wcale nie mniej efektowne. Można dodać zawieszki, koraliki i efekt murowany.

A na konic zabawy załapaliśmy się na wspólne uśmiechnięte zdjęcie oliwian. To dużo uśmiechu życzymy.

Pomorski Festiwal Nauki dla dzieci

IMG_4220W zeszłym tygodniu Politechnika Gdańska przygotował sporo atrakcji dla tych małych i dla większych. W ramach Pomorskiego Festiwalu Nauki można było zobaczyć i dowiedzieć się sporo ciekawych rzeczy. Każdy mógł znaleść coś dla siebie, nudno na pewno nie było.

Polska szkołą powoli się rozkręca poza nudnym kuciem zaczyna wprowadzać żywe lekcje. Zajęcia w których dzieci mogą dotknąć, coś zrobić są o wiele ciekawsze i wiedza przez nie przekazana zapada w pamięć łatwiej i na dłużej.

Odwiedziliśmy fizykę gdzie można było położyć się na łóżku fakira, zobaczyć lewitującą ciuchcię, zagrać na cymbałach z rur lub w cymbergaja, oraz zobaczyć wahadło Foucaulta. Zabawa sprytną plasteliną pobiła jednak wszystko.

 

Chemia to oczywiście eksperymenty – zabawa w zmiany kolorów, wybuchy, magiczne bańki mydlane, reakcję dymiące, świecące i zapachowe. Można było jak w policji pobawić się w poszukiwanie śladów krwi, poznać proces warzenia piwa, czy tajnik długowieczności ukryty w kiszonej herbacie.
Zabawa z mikrofalą to też była frajda:

  • czemu nie można wsadzać do niej metalu?
  • co się stanie z jajkiem?
  • dlaczego zepsuta żarówka w kuchence świeci?
  • dlaczego talerz się kręci?

IMG_4230Póżniej  trochę o kosmetykach. Jak prosto i tanio można zrobić je w domu? Bez konserwantów, na bazie naturalnych składników? Ten temat Kingę wciągnął, już chce robić zapachowe mydła, błyszczyki i kule kąpielowe. Od dawna wiadomo, że najdroższe w kosmetykach są opakowania. Wszystkie działają podobnie, bo są na bazie tych samych składników, różnią je najwyżej niewielkie ilości dodatków. Domowe kosmetyki to może być świetna zabawa z nauką dająca jeszcze przydatne produkty. Polecamy.

Dzieci były naprawdę zafascynowane wszystkim co się dzieje. Co to jest? Jak to działa? Dobrze jest dotknąć, sprawdzić, zobaczyć. Każda taka okazja to krok do zaprzyjaźnienia się z nauką. Na festiwalu byliśmy dwa razy, a zdążyliśmy odwiedzić tylko dwa wydziały. Warto by spędzić tam jeszcze trochę czasu – zobaczyć np. walki robotów. Mam nadzieje, że za rok znów będzie się działo.

Planetarium w Hewelianum

hewelianumW ramach majówki wybraliśmy się po raz kolejny do Centrum Hewelianum. Miejsce niezwykłe, bo w starych fortach, a wystawy interaktywne zaciekawią małych i dużych. Pisałam zresztą już o kilku atrakcjach tego miejsca.

Tym razem mieliśmy okazję być na pierwszym seansie w mobilnym planetarium. Zapowiadało się ciekawie.

Miejsce:

Mobilne planetarium mieści sie w kulistym namiocie na Majdanie, czyli łące pomiędzy fortami. Myślałam, że zaciemnią namiot, który będzie robił za ekran, ale nie. Pokazy odbywają się w niedużym namiocie w środku. Ma to pewne plusy:

  • Jest bardzo kameralnie, wchodzi niewiele osób.
  • Wewnątrz podłoga wyłożona jest matą, wiec najlepsza pozycja do oglądania to leżąca – daje to fajny efekt i można się zrelaksować.
  • Jak nie ma prześwitów to ogląda się bardzo przyjemnie.

Niestety cały efekt psuje dmuchaniec:

  • Musi być stale podłączony do dmuchawy, co niestety drażni uszy i zagłusza słowa prowadzącej.
  • Namiot nie ma podłogi wiec się lekko unosi robiąc prześwity, a w słoneczny dzień niewielką szczeliną dostaje się sporo światłą psującego efekt.

Pokaz:

Pokaz przeznaczony jest dla dzieci, które cokolwiek wiedzą o niebie, lub są tego ciekawe. Mój 5-latek trochę się bał siedzieć w ciemności w takim namiocie. Starsza już oglądała zainteresowana.

Pierwsza część prezentuje rozgwieżdżone niebo nad nami. Jest krótko o Wielkim Wozie i Gwieździe Polarnej. Następnie przedstawienie greckiej legendy z bohaterami od których pochodzą nazwy gwiazdozbiorów.

Druga część to pokaz gwiazdozbiorów połączonych liniami- bardzo krótka, choć wyświetlanie jej robi wrażenie i zaciekawia. Trzecia odsłona to słońce i nasze planety- mało wyraźne niestety, ale zawsze trochę info o każdej jest.

Czy warto?

  • głośno wiec mało komfortowo i niewyraźnie słychać prowadzącego,
  • pokaz dla dzieci w wieku 6-10 lat – dla nich to być coś nowego, nietypowego. Dla zainteresowanych to trochę za mało.
  • cena tylko 5 zł, nie ma za free. Jakość jak za tą cenę.

Byliśmy, zobaczyliśmy. Bez zachwytu, drugi raz raczej nie pójdziemy.

Doula – Kto to taki?

Obiecałam, że poruszę jeszcze temat porodu, a wiec nadszedł ten czas. Niby kolejny poród, ale zawsze są jakieś obawy. W Gdańsk wciąż jest zaściankiem w świecie porodów i to gdzieś jest normą u nas jest niedopuszczalne.

11220124_1011978618843820_2368111102533161947_n

Nadażyłą mi się niezwykła okazja, bo towarzyszyła mi przy porodzie koleżanka Doula Kalina, która odkrywa się na nowej drodze jako doula i promotorka karmienia piersią.

Ale zacznijmy od tego kto to jest doula. Trudne pytanie i niełatwa odpowiedz. Doula to kobieta, doświadczona matka, która towarzyszy kobiecie nie tylko w czasie porodu, ale również pomaga przygotować się do tej ważnej chwili, a po narodzinach słóży pomocą przy opiece i karmieniu maluszka.

Zwłaszcza przy pierwszym porodzie pojawia się wiele obaw, stresu i niepewności. Doula jest po to, by nam pomóc przygotować się do tego niezwykłego wydarzenia, by wyjaśnić wszystkie niepewności i dobrze przygotować nas do niełatwego zadania. Pomoże spakować potrzebne rzeczy, wybrać szpital.

Podczas porodu można mieć zazwyczaj jedną osobę towarzyszącą. Może być to ojciec maluszka, tylko nie zawsze tatuś wie, co ma w tej nietypowej sytuacji robić. Czy poradzi sobie z masażem, stresem? Już słyszałam kilka opowieści jak kobieta podczas porodu musiała uspakajać męża. Warto wiec się zastanowić czy napewno mąż jest na to przygotowany.

Doula jest z nami cały czas podczas porodu, to nie położna która przychodzi co jakiś czas sprawdzić tętno i zapytać się o częstość skurczy. Doula jest przy nas cały czas, pomoże wstać, poda wody. Zna sposoby jak wzmocnić skurcze, jak łagodzić ból, zna sposoby skutecznego masażu. To nie lekarz, nie pielęgniarka, ale przyjaciółka. Jako doświadczona matka wie, że to nie wyścig z czasem, potrafi uspokoić i wesprzeć w trudnych chwilach. Zauważa więcej niż my, czyta między słowami lekarzy. Może nie walczy za nas (nie ma do tego praw), ale potrafi nastawić do upominania się o swoje.

Coraz więcej mówi się o strachu przed bólem porodowym, dużej ilości cesarek na życzenie, częstej rezygnacji z karmienia piersią. Doula jest rozwiązaniem na te wszystkie problemy.

Po powrocie do domu nie zawsze jest łatwo opieka nad maluszkiem, nieprzespane noce, codzienne obowiązki, osłabienie po porodzie i wiecznie głodny szkrab.  Jeśli przyjdzie położna to na wywiad, a nie by nam pomóc w kąpieli, czy karmieniu. Często te pierwsze tygodnie są trudne, dlatego również w tym czasie doula służy nam pomocą, by oswoić się z naszym małym skarbem. Nawet jeśli nie zdecydujecie się na poród z doulą można ją poprosić o konsultacje, porady.

To taka koleżanka, która zna się na rzeczy.

Wszystkim zainteresowanym polecam:

Doula Kalina Nowogórska

Doula Kalina – wsparcie Twojego macierzyństwa

Twórczość dla chłopców

IMG_4129Dawno już nie pisałam o żadnej książce. Pora więc wreszcie polecić jakąś dobrą lekturę, tym razem dla chłopców.

Chłopcy często niechętnie siadają do prac ręcznych, wolą biegać, budować, grać w piłkę lub jeździć autami.  Wszystkie te aktywności są bardzo ważne, warto jednak czasem namówić ich do nachylenia się nad kartką papieru. Prace manualne są bardzo ważne- rozwijają estetyczny smak, wyobraźnie i stymulują pracę dłoni potrzebną do nauki pisania.

Pojazdy” to książka nie do czytania, lecz pobudzająca wyobraźnie, podrzuca pomysły jak samemu zrobić samolot czy auto, jak narysować super maszyny.

Rysowanie i tworzenie super pojazdów może być świetną zabawą dla małych urwisów, zwłaszcza gdy pogoda nie dopisuje.

IMG_4130

 

Jak wybrać chrzestnych?

IMG_4085Chrzest to nasz pierwszy sakrament, choć dziecko raczej nie jest świadome tego co się dzieje, jednak chwila ta zawarzy na całym jego życiu. Staje się Nowym Dzieckiem Bożym, członkiem wspólnoty -Kościoła.

Wybór matki i ojca chrzestnego to nielada wyzwanie w dzisiejszych czasach.

Wymagania podstawowe dla chrzestnych to bierzmowanie– tu jeszcze się całkiem spora grupa kwalifikuje. Najczęstsza przeszkoda to trwanie w grzechu. Ile w dzisiejszych czasach ludzi żyje w związkach niesakramentalnych – wolne związki, cywilne, czy po rozwodzie. Te sytuacje uniemożliwiają wybór tych osób. Chrzestni muszą przystąpić do spowiedzi i być w stanie łaski uświęcającej, są osoby które nie korzystają z tego sakramentu łaski.

Preferowane jest wybieranie chrzestnych z rodziny. Jest to zrozumiałe, bo kontakt z koleżankami, kolegami może się urwać z wielu powodów, z rodzinom kontakt lepszy lub gorszy zazwyczaj jest. Choć czasem i w rodzinie ludzie się nie widzą przez wiele lat.

Wiele osób wybiera chrzestnego przez pryzmat portfela– musi to być osoba zamożna, dobrze postawiona, by mogła wspomóc finansowo. Pewnie taki chrzestny obsypie dziecko prezentami, przyniesie kolejny zestaw klocków Lego i super gadżety. Ale ilu takich chrzestnych znajdzie czas, by z dzieckiem porozmawiać, zabrać go na spacer, a wieczorem poświęcić mu choć chwilę modlitwy?

Chrzestni to powinny być osoby związane z Kościołem, które będą wzorcem dla dziecka. Nie musi być to osoba z naszej rodziny, ale z bliskiej rodziny Chrystusa. Ktoś kto nie przez prezenty, ale swą dobrociom i czasem pociągną dziecko za sobą. Zatroszczy się o rozwój duchowy, pokaże jak dawać, a nie jak brać.

Znaleść takich chrzestnych nie jest łatwo, ale kto szuka z wiarą- znajduje.

Powodzenia.

Fabryka kartek świątecznych.

IMG_4047Czas zadumy, czas oczekiwania i czas przygotowywania do świąt Wielkiej Nocy. Jednym z ważnych elementów dla dzieci jest robienie kartek świątecznych. W czasie gdy bez problemu można zadzwonić do znajomych na drugim końcu świata, a esemesy wysyła się hurtowo, coraz bardziej odchodzą w zapomnienie tradycja wysyłania kartek świątecznych.

My już mamy za sobą pierwszą turę prac nad kartkami. Ciocia dostarczyła dzieciom sporą porcję półproduktów, które dały fajny efekt i bardzo przyspieszyły pracę. Dla chcącego wystarczą kredki i blok techniczny. W sklepach można dostać mnóstwo pomocnych drobiazgów:

IMG_4048

  • -naklejane ozdoby, błyszczące, brokatowe i kolorowe
  • -kolorowe taśmy wykończeniowe
  • -naklejki większe i mniejsze
  • -klej, nożyczki,
  • -pieczątki
  • -kredki, mazaki,
  • -pastele suche – dają świetny efekt po rozmazaniu.

 

Wszystkich którzy by chcieli dostać kartkę od nas zapraszamy do zgłaszania się w komentarzach.

6-latki na rozdrożu – szkoła, czy przedszkole?

IMG_0009Ku wielkiej radości większości rodziców zniesiono obowiązek szkolny 6-latków. Dużo było o to zamieszania, protestów, ale się udało. Po zmianach rodzice 6-latków mają wybór między trzema opcjami:

Zerówka w przedszkolu.

Dzieci mogą pozostać po staremu w przedszkolu. w zerówce, czyli w zasadzie – powtarzać zerówkę, ponieważ już w tym roku przerabiały książki przygotowujące do szkoły.

W naszym przedszkolu po ogłoszeniu zmian panie pozostały przy książkach, oddały jedynie podręczniki do nauki literek i cyfr. W przyszłym roku będą pracować na innych materiałach, by dzieci nie miały powtórki z rozrywki.

Trwa jednak propaganda, by posyłać dzieci do zerówki w szkole, ponieważ:

  • dzieci były mentalnie przygotowywane, że idą za rok do szkoły,
  • trzeba zrobić miejsce 3-latkom,
  • dzieci, które pozostaną, będą w grupie najmłodszej, czyli mogą poczuć się zdegradowane,
  • „Koledzy poszli do szkoły, a ja nie- jestem gorszy?”

Efektem tego większość idzie do szkoły. Damian jest wciąż nieśmiały, powoli odnajduje się w nowym miejscu. Nie chcieliśmy mu przyspieszać startu w szkole, chcieliśmy by jeszcze miał czas na rozwój w spokojnym, małym przedszkolu. Niestety został by sam, bez kolegów, a nawiązanie nowych znajomości nie jest dla niego łatwe, najprawdopodobniej jednak pójdzie do szkolnej zerówki.

Aby dziecko pozostało w przedszkolu rodzice muszą złożyć deklarację kontynuacji nauki w przedszkolu do 9 marca. Złożenie tego dokumentu blokuje możliwość wzięcia udziału w rekrutacji do szkoły.

Zerówka w szkole

Czyli najbardziej polecana opcja. Jeśli grupa jest dobrze prowadzona dziecko ma czas na stopniową adaptację do nauki w szkole. Wybierając szkołę dobrze jest zwrócić uwagę na kilka spraw:

  • Nie w każdej szkole dzieci z zerówki mają oddzielną szatnie, łazienki, sale. Czasem muszą się odnaleźć w wielkiej szkole, również wśród gimnazjalistów.
  • Bywają szkoły gdzie zerówki mają zajęcia na dwie zmiany.
  • Dobrze jest się dowiedzieć jak wygląda sytuacja z obiadami – czy dzieci chodzą z wychowawcą, czy muszą same wiedzieć gdzie i o której godzinie trzeba się zjawić po obiad.
  • Jak wygląda opieka świetlicowa – czy jest osobna dla zerówkowiczów, jakie warunki trzeba spełnić, by dziecko się „dostało” do świetlicy.
  • Czy szkoła ma plac zabaw? Czy dzieci w ramach zajęć i świetlicy siedzą w sali.

Chcąc posłać dziecko do zerówki w szkole należy wziąć udział w rekrutacji elektronicznej, która rozpocznie się 14 marca. Nawet jeśli posyłam dziecko do szkoły w rejonie należy potwierdzić to w systemie i zanieść wygenerowany załącznik do szkoły. Nie biorąc udziału w rekrutacji nasze dziecko ma zarezerwowane miejsce, ale może nie koniecznie w tej klasie co chcielibyśmy.

Zanosząc kartę dobrze jest zaznaczyć do jakiego przedszkola dziecko chodziło, by znalazło się w grupie wraz ze znajomymi.

1 klasa

Jeśli rodzic uważa, że dziecko jest na to gotowe i chce, może posłać 6-latka do pierwszej klasy.

Po odbycia rocznego przygotowania przedszkolnego, wystarczy opinia wychowawcy. Jeśli dziecko nie uczęszcza do zerówki, konieczna będzie pozytywna opinia poradni psychologiczno-pedagogicznej.

Należy wziąć udział w rekrutacji do szkoły. W pierwszej kolejności przyjmowane są dzieci z rejonu, pozostałe są przyjmowane na wolne miejsca. Jeśli wybieramy inną szkołę warto wybrać się na dni otwarte i dopytać o ilość miejsc.

Zasady rekrutacji są takie jak przy zerówce w szkole, należy tylko zaznaczyć, że wybieramy klasę 1.

6-latka w pierwszej klasie

Najstarsza poszła jako 6-latka do pierwszej klasy. Jak to dziewczyna była bardzo rozgarnięta, pięknie mówiła, była samodzielna, odważna i zaradna. Dla niej szkoła nie była przerażająca, lecz fascynująca- nowe miejsce, nowe koleżanki, nowy świat. Poszła do klasy samych 6-latków, nikogo nie znała, ale to jej nie przeszkadzało. Już na rozpoczęciu roku trajkotała z nową koleżanką. Z odnalezieniem się w szkole nie było problemu, na szczęście nie jest duża, tylko trochę przepełniona.

Nowe zadania traktowała jak wyzwania- chętnie uczyła się liter i próbowała czytać.

Problem stanowiły prace domowe, po dniu w szkole była zmęczona i nie miała już ochoty siadać i przepisywać słówka do zeszytu. Często zaczynał się płacz – musiałam dzielić zadania na krótsze, przepisywała po jednej linijce, nie wszystko na raz.

Ciąża – to nie choroba, ale stan odmienny

ciaza2Ciąża nie jest łatwym czasem. Osłabienie, senność, wszystkie inne choroby łatwiej się łapie, wychodzą stare i nowe dolegliwości. Jak mój lekarz mówił „To ciężka praca, a jeśli ktoś miło to wspomina to chyba pod wpływem dużej dawki oksytocyny podczas porodu”.

Senność

Rośnie w nas życie, które pobiera z nas wciąż mnóstwo energii i pokarmu, więc zwłaszcza pod koniec ciąży chciałoby się być jak niemowle, tylko jeść i spać. Senność dopadała mnie zazwyczaj po 3 godz. aktywności. Ciężko ją pokonać bez kawy i energy drinków. Dość skuteczna jest czarna herbata, za którą nie przepadam. Jeśli jest taka możliwość najlepiej jest się zdrzemnąć zwłaszcza po obiedzie. Drzemka dodaje sił i poprawia nastrój, dzięki niej sprzęt domowy, jak i osoby dookoła będą bezpieczniejsze.

Opuchlizna

Zwłaszcza w ciepłe dni są w ciąży trudne ze względu na podwójne grzanie i opuchliznę. Woda zbiera się wszędzie, puchną ręce nogi i twarz. Picie dużej ilości wody ponoć pomaga, ponoć, bo ja nie zauważyłam poprawy. Brałam drożdże w tabletkach, które pomagały na tyle, ze nogi tak nie bolały. Pod koniec zaczęłam pić czystek. Jest bezpieczny i naprawdę pomaga. Usuwa nadmiar wody i toksyny z organizmu, a przy tym jest świetnym antyoksydantem. Wzmacnia odporność która w tym odmiennym stanie jest bardzo potrzebna.

Żylaki

Z każdą kolejną ciążą nogi i żyły są bardziej osłabione. Teraz już miałam duże problemy z chodzeniem. Najlepszym i w zasadzie jedynym ratunkiem są dobre pończochy antyżylakowe. Niestety koszt ich jest duży, ubieranie jest trudne zwłaszcza z wielkim brzuchem. Chodzenie w upały w ciasnych, gumowych pończochach też nie jest przyjemne, ale przynajmniej da się chodzić.

Latem świetne jest chodzenie w wodzie, ciśnienie wody świetnie wspomaga krążenie.

Maści pomagają doraźnie, łagodzą ból i swędzenie, zmniejszają stan zapalny. Tabletki również brałam, ale ich tolerancja jest różna. W połączeniu z opuchlizną powodowały drętwienie i ból łydek, jak również nieprzyjemny zapach.

Słaba odporność

W ciąży trzeba bardzo na siebie uważać, łatwo coś złapać, a ciężko wyleczyć. Moje przeziębienia trwały 2-4 tygodnie. Inhalacje pomagały na tyle, że stan się nie pogarszał, ale na poprawę trzeba było długo czekać. Pomocne są herbaty ziołowe i naturalne syropy np. prawoślazowy.

 

Pomimo to czas oczekiwania na maleństwo jest magiczny.

  • Intensywność odbieranych bodźców. Wszystko ma wyrazistszy smak i zapach. Można się rozkoszować zapachem kwiatów, potraw.
  • Te kręcące się maleństwo co raz dające znać kopniakiem. To maleństwo „czuje, żyje, jego serce bije”.