Archive for the Category »gry i zabawy «

Zabawy z cyframi

zdjęcie-7Pierwszy krok w liczeniu najstarsza osiągnęła w wieku 3 lat – nauczyła się liczyć do 10 po angielsku. Opanowanie tej zdolności w ojczystym języku zajęło jej kolejne dwa lata – polska języka, trudna języka– ale udało się. Po długim czasie liczenia po swojemu – 1234 876 876 itd – wreszcie doszliśmy do powszechnie znanej kolejności.

Czas więc poznać zapis cyfr, czyli Supercyfry w akcji. W celu zaprzyjaźnienia się z tymi wygibasami urządziliśmy tydzień cyfr. Codziennie wymyślaliśmy nowe zabawy w liczbami.

Codzienne pomocny był nam zabawkowy zegar drewniany – niezmienne pokazujący prawidłową kolejność cyfr.

Dzień pierwszy

Wydrukowałam wesołe cyferki do kolorowania. Zaczęło się więc od części plastycznej. Malowanie, kolorowanie i wycinanie, czyli to co mali kreatorzy uwielbiają.

Mamo, ile kroków do skarbu? – Gdy cyferki były gotowe zawiązałam Kindze oczy, zakręciliśmy nią i… zaczęło się poszukiwanie skarbu. Mówiłam ile kroków, w którą stronę obrót. Przy okazji prawa-lewa poćwiczyłyśmy. Gdy już okrążyła pokoje dotarła do parapetu na którym leżała duża koperta -mieszkanko dla liczb.

Zadanie-losowanie. Gdy liczby i pięknej kopercie były gotowe można było przejść do kolejnej zabawy. Wymyślaliśmy zadania, a Kinga i Damian ciągnęli cyfry. Kto ile wyciągnął tyle razy wykonywał zadanie. Były ćwiczenia, zgadywanie piosenek i akrobacje.

Dzień drugi

Gdzie są super cyfry? Liczby porozbiegały się po domu, dzieci musiały je znaleść i ułożyć po kolei.

Ile mamy czego? Do każdej cyfry trzeba dopasować adekwatną ilość zabawek. Kinga losowała liczby z koperty i w tej kolejności szukała pasującej liczby zabawek.

Dzień trzeci – Dzień ósemkowy

Ponieważ to moja ulubiona liczba postanowiłam jej poświęcić kolejny dzień zabaw edukacyjnych. Zaczęło się od kolorowanki  z nr 8.

Nakrętkowo – czyli ile to jest 8 nakrętek? Ile ósemek można ułożyć z 8 kółek-nakrętek?

Chrupiące konstrukcję – Flipsy to świetny materiał budowlany, łatwo z nich zlepić ciekawe kształty. Sklejenie ówsemki nie jest trudne. Potem puszczamy wodze fantazji – co można z tej liczby zrobić? No i mamy kotka, misia i dzidzie z kitkami. A na koniec zadanie, jak uratować chrupko-stworki przed małym głodomorem zjadającym wszystko co jadalne, a czasem i niejadalne :)?

IMG_2244

 

Nie wyrzucaj – wykorzystaj

zdjęcie-2W poprzednim przedszkolu Kinga robiła mnóstwo rzeczy z niczego. Niestety w aktualnym, twórczość dzieci ograniczają do kolorowanek i kredek – nie ma jak państwówka. Jednak iskierka kreatora w niej nie gaśnie i staramy się tworzyć w domu.

Oto jedno z naszych dzieł.

Surowce:

– rolka po papierze toaletowym,

– papiery po rozpakowanych prezentach,

– tasiemki,

– kredki, nożyczki,

– plastikowe nakrętki (gwóźdź, kombinerki).

Przepis na świetną zabawę:

– Rolkę obklejamy kolorowym papierem i ozdabiamy ją rysunkami, naklejkami, wstążkami, wycinankami, lub wszystkim na raz.

– U góry rolki robimy 2 dziurki na wstążkę do zawieszenia, a na dole 3 na „dzwoneczki”.

– Przez górne dziurki przewlekamy jedną wstążkę i związujemy, by utworzyła trójkąt. Przez dolne try pojedyncze krótkie wstążki.

– Teraz czas na pokaz magii. Bierzemy nakrętki i przebijamy gwoździem – nie da rady. No to rozgrzewamy gwóźdź nad świeczką – idzie jak po maśle. Magia działa :).

– Na wiszące sznurki nawlekamy nakrętki, czyli nasze dzwoneczki. Można je jeszcze ozdobić.

I piękne dzwoneczki gotowe.

Teraz kto wchodzi do łóżka musi zadzwonić.

Gry planszowe dla małych kreatorów

zdjęcie

W czasach gdy smartfony, komputery i tablety zapewniają nam mnóstwo atrakcji i wyręczają w wielu sprawach warto nie zapominać o starych sprawdzonych sposobach spędzania wolnego czasu. Niby mamy tyle udogodnień, ale czasu wolnego znacznie mniej.

Wraz z Kingą odkrywam na nowo gry planszowe. Grałyśmy w gry w gazetkach, ale zazwyczaj są krótkie i monotonne, dlatego wyciągnęłam wielką kartkę i postanowiłyśmy same stworzyć swoją grę. Narysowałam długą trasę, a Kindze wręczyłam plik ulotek reklamowych, czyli źródło inspiracji do zadań specjalnych. Po wycięciu różnych obrazków urządziłyśmy burzę mózgów i wymyśliłyśmy różne zadania do wycinanek. Powyklejałyśmy trochę pól, a resztę wymalowałyśmy na tęczowe kolory.

Taka gra jest niezwykła, bo odzwierciedla zainteresowania dziecka – są kucyki i auta,  zadania ruchowe i taneczne, a do tego w każdej chwili można dodać coś jeszcze.

Jako pionki używamy kucyków Filly. Kostka to wspaniały przedmiot do nauki liczenia, łączenie ilości kropek z liczbą, poznawanie pojęcia liczby większej i mniejszej. A dla zaawansowania gry polecam zrobić nieco trudniejszą kostkę. Wystarczy zwykłą obkleić białym papierem i ponaklejać cyfry. Nasza ma nr 4-9, te Najstarsza znacznie słabiej zna, a przy okazji gry chętnie się ich uczy.

Ta gra nas wciągnęła, podobnie jak Memo do którego, wciąż dokładamy nowe pary, a i tak Kinga sobie świetnie radzi. Czasem i Damian potrafi dobrze podpowiadać. Polecam stare sprawdzone rozrywki na długie wieczory, a zwłaszcza na chorowite dni.

IMG_2166

Raczkowanie dla każdego

Raczkowanie jest bardzo DSCF1004ważnym etapem życia człowieka. Wymaga skoordynowania ruchów rąk i nóżek, wzmacnia się kręgosłup i całe ciało. Dzieci które długo raczkują, rzadko mają problemy z prawidłową postawą ciała. Ponadto ruch naprzemienny prowadzi do powstawania połączeń nerwowych między półkulami mózgu. Warunkuje to prawidłowy rozwój psychiczny, naukę pisania, czytania i liczenia. Maluch raczkując uczy się oceniać odległości, orientacji w terenie i poznają własne możliwości.

Dziecko nie powinno omijać tego stopnia rozwoju, piąć się dalej, rwać do chodzenia pomimo braku możliwości. Chodziki pozwalają biegać maluchowi, ale znacznie ograniczają jego zdolności poznawcze i obciążają kręgosłup.

Ostatnio pojawiły się również opinie, że wracając do raczkowania można wyleczyć wiele zaburzeń, w tym popularne ADHD. Wystarczy zmobilizować dziecko by pełzało, lub raczkowało codziennie.

Karolcia bardzo chętnie raczkuje, niemalże biega na czworaka. Lubi zaglądać w różne kąty, wdrapywać się na łóżka. Czasem chodzi za rączki, ale niezbyt chętnie, wyraźnie widać, że woli samodzielność. Problem pojawia się na spacerze, ponieważ już trochę za zimno na raczkowanie w piaskownicy, czy po trawie. Pod tym względem czerwcowe starszaki miały większe pole możliwości.

Młodsze  rodzeństwo jest świetnym kompanem do zabaw na czworaka dla starszaków. Kinga jest nadpobudliwa i nerwowa, zwłaszcza jak jest zmęczona. Taka więc zabawa na czworaka na pewno jej nie zaszkodzi, a może pomoże rozładować napięcie. Trudno powiedzieć takiemu dziecku – Teraz będziemy raczkować, lub pełzać. Pomocne jest wiele świetnych zabaw, które tego wymagają. Nasze starszaki bardzo lubią bawić się w koty, budować norki z koców zawieszonych na fotelach. Również budowanie tuneli, torów przeszkód z krzeseł i foteli to świetna zabawa. A latem, czy zimą można przenieść wszystko na świeże powietrze, czołganie się po śniegu i tarzanie w nim to przecież świetna sprawa.

Polecam również raczkowanie dla dorosłych– chodzenie na czworaka i robienie kociego grzbietu, jak na WFie w szkole, świetnie pomaga na bolący, przemęczony kręgosłup i rozładowuje stres. A więc powrót do dzieciństwa mile widziany w każdym wieku.

 

 

Zabawki z fantazją

IMG_1777 Jesień to wspaniały okres dostarczający nam mnóstwo materiałów do tworzenia małych cudeńków. Szyszki, kasztany,kawałki kory, żołędzie, piękne liści, ile z tego można stworzyć.

Ostatnio znalazłam bardzo ciekawą książkę dla kreatywnych dzieci – Zabawki z fantazją – Pomysły na cały rok Andrea Kussner-Neubert. Jesień i okres przedświąteczny to jednak najlepszy czas na takie zabawy. Można w niej znaleźć piękne ilustracje, oraz krótki wskazówki co jest nam potrzebne i jak to zrobić. To zadania dla dziecka, ale pomoc rodzica w większości przypadków jest niezbędna.

Książka podaje  przepisy na piękne świeczniki, wesołe ludziki, oraz zawieszki na drzwi, okna. Trochę fantazji, trochę materiałów i zabawa niesamowita. Do stworzenia niektóre rzeczy potrzebne są nawiercane drewniane kulki, które pewnie dla wielu są rzeczą niezbyt osiągalną, ale z łatwością można je zastąpić kasztanem, lub piłeczką pinpongową. To przecież tylko wskazówki, żródło inspiracji, a nie sztywne wytyczne.

IMG_1776

Naszyjnik – koralik po koraliku

IMG_1581Ponieważ u Kingi sezon urodzinowy, więc był pomysł na bukiet z liści, a teraz naszyjnik.

Własnej roboty biżuteria to zabawa, ćwiczenie precyzji i cierpliwości, a na koniec jaka satysfakcja. Jest to również oryginalny, wspaniały prezent dla koleżanek. Dziewczyny bardzo się cieszą jak mają takie same coś. Ciekawe, że z czasem z tego wyrastamy.

Kinga dostała pudełko koralików. Jest prawdziwą dziewczyną, która uwielbia się stroić, więc takie pudełko to ogromny skarb. Tyle pomysłów, możliwości i tyle dziewczęcego zachwytu.

Nasz pomysł to naszyjnik z drobnych koralików z kwiatkami.

Materiały: koraliki, mulina, igła-cerówa dokładnie stępiona.

zdjęcie 1-3

zdjęcie 2-3

zdjęcie 3-2

 

Mulinę nawlekamy na igłę. Na końcu zawiązujemy supełek na koraliku lub czymkolwiek małym z dziurką- by koraliki nie uciekały.

 

Zaczynamy nawlekać po prostej.  Z tym Kinga świetnie radziła sobie sama, wybierała kolejność kolorów.

 

Kwiatek – tu musiałam jej nieco pomóc.

 

Nawlekamy płatek(1), środek, trzy płatki (2,3,4). 

 

Następnie przewlekamy nitkę ponownie przez 1 płatek i formujemy kółeczko z płatków.

 

Nawlekamy kolejne dwa płatki (5,6) i przewlekamy nitkę przez koralik-płatek 2.

 

Formujemy kwiatek dobrze naciągając nitkę, by później nie było zbędnych odstępów.

 

Następnie już nawlekamy po prostej, aż do kolejnego kwiatka.

 

I tak kilka razy, aż uzyskamy pożądaną długość, umożliwiającą przełożenie małej główki.

 

 

Jesienny bukiet

IMG_1785Za oknami złota jesień, miło wyjść do lasu i posłuchać szelestu liści pod butami, nacieszyć oczy bajkowymi kolorami drzew. Dla dzieci to również wspaniała atrakcja i świetne pole zabawy. Można budować szałasy, wyznaczyć trasy wśród liści i szukać grzybów.

Dzieci chętnie zbierają piękne liście, które wyglądają zjawiskowo, ale szybko schną i tracą blask. A jak zachować to ulotne piękno? Oto wspaniały sposób – jesienne róże z liści. Można z nich stworzyć nietypowy bukiet, lub inne kompozycje. By dłużej zachowały blask, przez kilka dni wystarczy spryskiwać go wodą, dzięki czemu nie wyschnie tak szybko. A po wysuszeniu pomocny jest lakier do włosów, który nada im ponownie blasku i ułatwi usuwanie kurzu.

Kinga właśnie była na urodzinach koleżanki i taki nietypowy bukiet jej sprezentowała.

A oto krótka instrukcja w obrazkach – powodzenia i do lasu marsz.

 

zdjęcie 1zdjęcie 2

Bierzemy liść, najlepiej klonowy i zaginamy czubki do srodka, prawą stroną do wieszchu.

 

zdjęcie 3zdjęcie 1-1Zwijamy w stożek i kładziemy na kolejnym liściu.

 

zdjęcie 2-1zdjęcie 3-1Ponownie podwijamy końcówki i owijamy nasz stożek. Im więcej liści wykorzystamy tym pełniejszą otrzymamy różę. Na koniec związujemy sznurkiem, nitką, lub po prostu jedną z łodyg od liści.

 

Festyn w przedszkolu

pasowanie KingiMamy za sobą pierwszą imprezę w nowym przedszkolu. Choć pogoda straszyła w tygodniu padało i wiało, ale na sobotę chmury się rozwiały, a na czas wspólnej zabawy zaświeciło słonko.

Kinga nie mogła się doczekać, ale jak to u niej zazwyczaj bywa jak trzeba wychodzić to ciężko rozstać się z zabawą i ubrać się.

Damian niezbyt chętnie poszedł mocno trzymając tatę za rękę. W zeszłym roku jeszcze tłum go przerażał, jak szliśmy na festyn to mały potrafił wejść do wózka, zapiąć się w pasy i schować przed wszystkim (jeśli tylko był wózek). Tym razem przez długi czas spacerował uwieszony na tacie. Jednak gdy nadszedł czas na pasowanie na biedronkę ustawił się ze mną w szeregu maluszków. Dumnie przyjął odznakę, a potem już tańczył i bawił się z resztą biedroneczek.

Zabawę zapewniał pan Kufer, w roli Robin Hooda, lub Piotrusia Pana jak dla Kingi. Potrafił wkręcić w zabawę dzieci i rodziców, były wyścigi kretów, rozplatanie warkocza Roszpunki i dziecięce ZOO. Kinga szalała, tańczyła, biegała, skakała i huśtała się non stop. Dostała również order mrówki, starszaki też muszą swój znak znać.

Nie obeszło się bez malowania twarzy w znaki grup, ale jak widać Kinga utożsamia się z kolorowymi wszędo-fruwającymi motylkami, a nie naziemno-podziemnymi mrówkami.  A dla zgłodniałych brzuszków frytki, słodkości made by rodzice, oraz pieczone kiełbaski. No tak, te kiełbaski, o których moja fruwająca mrówka przypomniała sobie po imprezie.

Wodzirej się spakował i pojechał, jedzenie sprzątnęli, stoły pochowali, dzieci poszły, no i wreszcie my wyszliśmy. Na koniec mijając już dogasający grill. Bo jak impreza – to do końca.

Galeria obrazów w lesie

IMG_1538W sobotę czekała nas kolejna impreza z okazji zakończenia roku w przedszkolu. Tym razem z inicjatywy rodziców. Rzucasz hasło i zawsze znajdą się chętni. Twórcze przedszkole dla twórczych rodziców :).

Pomysł: Galeria obrazów dzieci

Miejsce: las

Atrakcje dodatkowe: przekąski, zabawy ruchowe, zabawy z chustą integracyjną i oczywiście chodzenie po zwalonych drzewach.

Dla dzieci to była wielka radość spotkać się ponownie na spacerze z niespodzianką. Na zmianę nieśli  kosz z tajemniczym przedmiotem. Gdy dotarliśmy na miejsce rozwinęli pakunek- nożyce do przecięcia wstęgi. Każdy dostał kawałek wstążki, dziewczyny powplatały go sobie we włosy, lub zrobiły branzoletki.

Galeria została otwarta, kolejne zadanie to poodsłaniać obrazy i znaleźć autorów. A to była niespodzianka, gdy Kinga odkryła swoje obrazy.

Gdy dzieci się naoglądały nadszedł czas na wspólne zabawy – mucha łapie, berek, zabawy z chustą, piosenki. A w przerwach słodki poczęstunek. Zabawa była przednia, dzieci wybiegały się i dotleniły. Pogoda straszyła, ale pozwoliła nam poszaleć 3 godziny. Gdy zaczęliśmy się zbierać lunął deszcz, ale drzewa sprawdziły się jako zielone parasolki. Doszliśmy do domu, jeszcze tylko coś przekąsić, bajka i … zaraz dwójka starszaków spała.

Obraz KingiIMG_1559

 

Domowe przedszkole

Kolejny weekend w domu tylko z maluchami. Zastanawiałam się jak to będzie. Czy Kinga będzie płakać za tatą. Czy ząbkujący Damian da mi popalić?…

Dzieciaki wciąż zakatarzone i kaszlące, wiec postanowiłam je nieco potrzymać w domu. Zwłaszcza że termometr za oknem obwieszcza nadejście pory chłodu.

Kinga szczęśliwa, że jest sobota i może pobawić się z bratem, od rana zarządziła przedszkole. Ona to pani Asia, a Damian to Kuba, mama – pani Ela (dorywczo pan od angielskiego). Dom został podzielony na poszczególne sale, a pani Asia zwoływała dzieci do pociągu i szła z nimi na poszczególne zajęcia. Z takiej zabawy można więcej się dowiedzieć o przedszkolu, niż z opowiadań Kingi.

Pani Asia troskliwie zajmowała się Kubą, wymyślała zabawy, tłumaczyła różne rzeczy, czytała wierszyki. Wykazywała nadzwyczajną cierpliwość i wytrwałość, której zazwyczaj Kindze brak.

……

Bawili się dużymi autami. Kinga wsiadła na jeździka i odpychała się sama, za sobą ciągnęła Damiana w wielkiej wywrotce. Innym razem pchała Damiana, ostrożnie zakręcając, w końcu:

– Już starczy Damianku- powiedziała zatrzymując się przy koszu z zabawkami. Damian wyraźnie dawał znać że chce jeszcze. – No, bobrze jeszcze jedno kółeczko, ale potem już koniec, ok?

…..

– Dzieci ustawiamy się do pociągu i idziemy na angielski! – wołała Kinga (w roli pani Asi) stojąc w drzwiach i klaszcząc w ręce. – Proszę, Kuba ustaw się do pociągu, brawo, to idziemy.

W drugim pokoju:

– Proszę dzieci, siadamy  w kółeczku, nóżki na kokardkę i słuchamy pana. – Choć nauka siadania po turecku Damiana nie wyszła jej.

……

– Choć Damianku, leci ci katarek, trzeba wytrzeć nosek – Kinga z bratem za rączkę powędrowała do przedpokoju, wyjęła chusteczkę i delikatnie wycierała mu nosek. – Mama pomóż, bo Damiankowi leci katarek, wytarłam mu nosek tak delikatnie.  – Opowiadała prosząc o pomoc.

…..

Kinga wpakowała się wraz z ukochanym kocem do szafy służącej za schowek. Miejsca już nie było, ale gdy przeszedł Damian posunęła się dalej – Choć Damianku, choć, zobacz zmieścisz się. – Po czym zrobili wielki przegląd zawartości wsadzonych do szafy siatek.

…..

W niedzielę Damian od 3 spał kiepsko, wstał 6;30 i włączył mu się program „jedzenie” tzn. chcę wszystko, nawet to co nie lubię, najwyżej wyrzucę gdzieś po drodze. Za niedługo obudziła się Kinga i po wspólnym śniadaniu znów zaczęła się wesoła zabawa. Trochę tańczyliśmy. Ale Damian zna tylko jeden sposób tańca – kręcić się w miejscu do upadłego, a im bardziej się w głowie kręci, tym weselej. Miejsce określone – koniecznie na podłodze przy kaloryferze. A do tego można jeszcze się zakręcić w firankę.

Popołudniu Damian obudził się z obolałymi dziąsłami, nic go nie mogło pocieszyć i zadowolić. Wciąż chciał na ręcę i pod żadnym pozorem nie pozwalał usiąść, tylko noszenie. Moje plecy już nie znoszą tak dobrze dźwigania tego 11-kilogramowego kręcącego się klopas. Częsty płacz malca w końcu obudził Kingę, ta zła przyszłą do pokoju. Nastrój ten nie chciał jej minąć. Bajka na rozbudzenie nie pomogła, były wiec ciągłe sprzeczki i bitwa o zabawki, płacz na dwa głosy.

Po jakimś czasie wpadła Marta, namówiła wreszcie Kingę do wspólnej zabawy, a ja z Damianem wyniosłam się do kuchni. Trochę rozłąki uleczyło nieco nastrój, choć dalej wybuchały sprzeczki.  Zabawa latarkami w ciemnym pokoju podobała się obojgu.

W końcu po 20 zaczęłam kłaść spać, pierw Damian, a potem Kinga. O 21 wreszcie cisza i spokój.