Archive for the Category »ogólne «

Prezent dla niemowlaka, czyli pieluszkowe inspiracje

 

Spędzając z dziećmi całe dnie i noce, nachodzi człowieka ochota na oderwanie się od tej rutyny, odetchnięcia i odreagowania. W głowie zaczynają rodzić się różne pomysły, nie zawsze realne, wykonalne, ale czasem inspirujące.

 

I tak to pewnego razu z paczką pieluch wdrapałam się na strych, wyciągnęłam trochę dziecięcych krepin i wstążek, duże zapasy różności po mamie kwiaciarce, i zaczęłam tworzyć. Zwijanie i formowanie pieluszek, owijanie ich w krepę, czy szyfony, do tego wstażki, koraliki, czy wiklinowe duperelki. Na koniec jakaś maskotka. I tak to powstały moje pierwsze pieluszkowe torty.

 

Tort z pieluszek biało-bordowyTort seledynowo-pomarańczowy

Płynie czas, płynie

IMG_1451Wiele czasu minęło od ostatniego wpisu. Może czas się przebudzić z blogowego snu?

Oj działo się wiele, dużo radości, wiele problemów, niespodzianek i zmian.

A największa niespodzianka to nasza trzecia dziecina- Karolinka. Przyszła na świat w trudnym dla nas czasie, przyniosła wiele radości i wiele dodatkowej pracy.

Pierworodne

Gdy przychodzi na świat pierwsze dziecko to dla rodziców wielkie trzęsienie ziemi, nowa sytuacja, wielkie zakupy, przemeblowania, obawy i radość wyczekiwania.

-Czy już wszystko mamy co potrzeba,

-Czy poradzimy sobie z maluszkiem,

-Kiedy to nadejdzie i czy poród jest taki straszny?

Po narodzinach napięcie spada powoli, wszyscy biegają dookoła malucha, oglądają go i pielęgnują.

Drugie dziecko

Przy drugim dziecku jest już znacznie spokojniej,

-rozważasz co by się jeszcze przydało,

-jak się odnajdzie w nowej roli pierworodne,

-jak zorganizować plan dnia przy dwójce dzieci?

Po narodzinach wszystko się powoli układa, klaruje się plan dnia dostosowany do obojga.

A trzecie??

Trzecie rodzi się tak w międzyczasie.

Zaganiana przy dwójce dzieciaków, walcząca z niekończącym się bałaganem w domu, w ciągłym jazgocie i zamieszaniu w zasadzie nie ma czasu zastanawiać się nad swoim stanem. Nogi odmawiają posłuszeństwa, oczy się zamykają, ale taryfy ulgowej nie ma. W ciąży, środki pobudzające- kawa, energy drinki, są tak przydatne, a zakazane :/. Ciężki wybór- czy walczyć ze zmęczeniem i sennością samemu, czy pomóc sobie kofeiną?

Czekając na maleństwo pojawiają się dodatkowe pytania:

– Gdzie to małe będzie spać i gdzie upchnąć sterty małych ubranek?

– Jak sobie poradzimy finansowo i czasowo?

– Do jakiego kraju najlepiej emigrować?

Wózek, zabawki, ubranka odziedziczone po rodzeństwie i dzieciach znajomych zajęły całą szafkę. Mała śpi ze mną, ale dostała leżaczek-bujaczek, którego przy poprzednich dzieciach się nie dorobiliśmy.

Przy pięciu osobach w domu + wielki pies codzienne obowiązki to gotowanie, zmywanie, sprzątanie, odkurzanie, pranie, mycie podług. Niekończący rozgardiasz i bałagan jest nie do ogarnięcia. Jak znajdzie się chwila wolna, lub zarwie się trochę nocy to można coś tam posprzątać, ale ten stan trwa najwyżej dobę. Odkurzam co drugi dzień, a slad po tym znika po 4h.

Dla każdego dziecka ważne jest by znaleźć czas, ale niestety czas się nie pomnaża. Każdy maluch chciałby wiele, pragnie pomocy, wspólnej zabawy i bliskości. Troska o maluchy to pełny etat, zajmowanie się domem to drugi, chcąc to pogodzić, zawsze są jakieś braki, a dla siebie czasu kompletnie brak. Pomoc bliskich jest wówczas bardzo ważna.

Urodzinowo

Tak się złożyło że nasz szkraby razem świętują urodziny. Jak narazie to bardzo dobrze, jedna impreza, nikt nie jest ważniejszy, oboje dostają prezenty.

I z tymi prezentami zazwyczaj jest problem, co dziecku kupić by się nie zagracić, a żeby dziecko się cieszyło dłużej niż jeden dzień. W tym roku postanowiłam więc zoranizować zrzutkę wśród rodziny, aby dzieciakom kupić po jednym, porządnym prezencie. Lepsze to niż drobiazg od każdego. Drobiazgi też są fajne, ale okazji do ich dawania nie braknie.

I tak Damian nasz mały kucharz dostał dużą kuchnię, wreszcie nie zabiera mi garów z kuchni i piecze w swoim piekarniku, a nie w pudle po klockach. Mały był zachwycony, z tatusiem składał kuchnie, a potem do wieczora gotował. Nawet tort go od garów nie odciągnął. Dostał jeszcze butelkę po ketchupie, pudełeczka po soczkach i zabawa jest super, choć jedzenie po podłodze się przewala oczywiście.

Kinga rozpakowuje prezent

Co do Kingi to pomysł był trochę inny. Gdy chodziliśmy w Wawie do Figi z makiem Kinga zawsze bawiła się domkiem PetShops. Pomyślałam, że się ucieszy, to wspaniałe miejsce do zabawy nie tylko oryginalnymi figurkami, ale również jej kolekcją małych kucyków, piesków i kotków. Zestawy te są kosmicznie drogie, dlatego zaczęłam szukać czegoś na allegro. Używane można dostać za 1/3 ceny dodatkowo z kilkoma zwierzakami. A to że używane to i tak nie widać, bo ile to może się zniszczyć.

Kinga była zaskoczona, gdy zobaczyła taki zestaw, tego się nie spodziewała. Koniecznie chciała zaprosić swoją przyjaciółkę, by jej pokazać.

Następnego dnia wchodząc do domu Kinga zawołała:

-PetShop wróciłam – i pobiegła do zabawy.

Boże ciało

Kinga coraz pełniej i ciekawiej przeżywa różne uroczystości, święta. Boże ciało było również okazją do wielu przeżyć. Szykowaliśmy dekorację okna, bo tym razem procesja przechodziła pod naszym domem. Kinga malowała wielki kielich i piękne kwiaty. Gdy wreszcie nadszedł ten dzień i wygrzebaliśmy się z domu dopiero na procesję (dzieci zrobiły nam prezent i spały aż do 7). Kinga usłyszała dzwony i radośnie biegła na spotkanie. Wystrojona w biała suknię oglądała z zaciekawieniem dziewczynki sypiące kwiatki.

– Mama ja też tak umiem, ja bym też tak chciała.- Nie dziwię się, ja też bym chciała, tylko opanować wózek i sypiącą małą buntowniczkę to wyższa szkoła jazdy, może w oktawie się uda, na krótszy dystans.

Dzieci grzecznie szły na procesji, a na koniec jeszcze msza na rondzie, koło placu zabaw. Dzieci w piaskownicy, a rodzice na mszy, taki zestaw 2 w jednym :).

 

Jak to było w czasie wojny?

W ramach jednego z niedzielnych spacerów wybraliśmy się na Gradową Górę. Widoczek całkiem niezły, wiaterek trochę dmuchał, więc długo nie siedzieliśmy na szczycie. Przeszliśmy się za to po raz pierwszy po grotach fortu w których stworzone ciekawa wystawę multimedialną. Tematyka jak na miejsce przystało dotyczy wojny. Kinga coraz więcej rozumie, coraz więcej słyszy i pojawiają się u niej nowe pytania. Tematyka wojny na pewno do prostej nie należy.

– Kiedy była wojna??

– Bardzo dawno temu. Jak twoje prababcie były małe.

– A kiedy znów będzie wojna?

– Mam nadzieje że nigdy, bo to nic fajnego.

– Bo B.(kolega z przedszkola) chce być żołnierzem i chce żeby była wojna. A jak to jest w czasie wojny?

– Oj nie jest fajnie, często nie można już mieszkać w swoim domu, jest głośno, nie ma tyle dobrych rzeczy w sklepach…

– A co się nosi w czasie wojny?… A co dzieci robią w czasie wojny?…

Trudne pytania, jak odpowiadać by dziecko zrozumiało, ale się zbytnio nie przeraziło. Sprawa nie łatwa, jak nie łatwe jest życie w ciężkich czasach.

Białe święta za nami

Trochę już czasu minęło od Wielkanocy, ale wreszcie zebrałam się do krótkiej relacji.

Przygotowania do świąt minęły nam na wspólnej pracy. Damian intensywnie pomagał mi w porządkach- ścierał kurze, zamiatał i szykował trasę dla odkurzacza.

Kinga zawsze pomaga przy serniku – wykłada twaróg i pozostałe składniki do miski. Tym razem postanowiłam wtajemniczyć ją w robienie kruchego ciasta.  Wysypałam mąkę, pokroiłam masło, Kingę wystroiłam w fartuszek i zaczęła się zabawa. Początkowo małe rączki kombinowały, próbowały, aż wreszcie opanowały technikę ugniatania. Z czasem, by urozmaicić zadanie zaczęło się podnoszenie ciasta, sypanie mąki na wszystkie strony – bez białej posypki na podłodze się nie obyło.

Malowanie jajek okazało się super atrakcją. Pierwsze próby wykonaliśmy na wydmuszkach. Damian był zafascynowany, z zapałem malował, oglądał, a na koniec pokruszył w drobne kawałeczki swoją skorupkę. W wielki piątek powtórzyliśmy zadanie na jajkach, efekt był całkiem ciekawy. Kinga była tak zafascynowana, więc bardzo się zdziwiła, że tego samego dnia idziemy do kościółka bez święconki.

Wielka sobota – dzień wstał biały, za oknem śnieg – zawsze marzymy o białych świętach, czas zmienić nastawienie, czasy się zmieniają, coraz częściej śnieg jest na Wielkanoc.

Kinga pomalowane przez siebie jajka pieczołowicie włożyła do koszyczka i pytała co jeszcze. Gdy wszystko było już na miejscu, uwieńczone kurczaczkiem, można było iść do kościoła. Potem autem do babci, święconka cały czas towarzyszyła Kindze, która nie mogła doczekać się niedzielnego śniadania. Gdy wreszcie nadeszła ta chwila, wyjęła zawartość koszyczka na swój talerzyk i zaczęła zajadać. Na szczęście mama miał drugi koszyk, by dla reszty też coś zostało.

Kinga również na swój mały sposób przeżywała uroczystości w kościele. Pytała, oglądała, zastanawiała się. Dla dziecka śmierć jest niezrozumiała, co dopiero zmartwychwstanie, jednak mała główka coraz więcej myśli, poznaje, rozumie, a czasem potrafi niesamowicie zadziwić.

Tato, nie zapomnij głowy

Damian jak chyba każdy dzieciak, nie ważne czy leje czy mrozi, gdy tylko słyszy że ktoś wychodzi, biegnie po kurtkę i szykuje się do drogi. Zazwyczaj pilnuje każdego szczegółu garderoby, pokazuje co jeszcze trzeba ubrać, że guziczki muszą być zapięte. Całą procedura ubierania dwójki maluchów trochę trwa, ale mamy to dość dobrze opanowane.

Sytuacja nieco się zmienia gdy tata jest w domu. Wówczas mały lata ze wszystkim do tatusia.

Wczoraj rano tata był w domu, więc Damian  był wielce niezadowolony, że nie szedł z Kingą do przedszkola.

Wielka radość w nim jednak była, gdy wreszcie po spaniu mama ubrała go i wyszliśmy na dwór, a tak naprawdę wpakowaliśmy się do samochodu i w drogę do znajomych.

W obcym domu dzieci szybko się odnalazły robiąc ucztę na ławie, biegając po całym domu i froterując podłogi. Kinga dostała nawet motek wełny do zwijania- w przedszkolu mają taką karę dla łobuzów- trzeba to w domu zastosować.

Gdy nadeszła pora zbierania się, wystarczyłą informacja, że pod blokiem jest plac zabaw z domkiem kubusia i.. dzieci migiem wzięły się do ubierania. Kinga szybko była gotowa i wybiegła na klatkę, Damian wręczył kurtkę tacie, ubrali się i polecieli za Kingą.

Ja zbierałam jeszcze butelki, ubieram się, a tu sobie leży czapka Damiana, a na podłodze… buty :). Dzieci na piętrze już nie ma.

Zjechałam windą na dół, patrze, stoją przed wyjściem.

– Chcieliśmy wyjść, ale Damian nie ma czapki – oświadczył tata.

– I butów – dodałam.

– A tego to nie zauważyłem.

Mamo, myśl za troje, a czasem za czworo.

Category: ogólne, spacery  Tags: , ,  One Comment

Hej kolęda, kolęda

Czas świąteczny już minął, choinka zniknęła w zeszłym tygodniu. Czas na małą refleksje.

Czas świąteczny był dla nas nieco szalony,  przeprowadzka, rozpakowywanie, urządzanie na nowo. Przyjechaliśmy w nocy przed wigilią. Choinka żywa jednak stanęła, wigilia u babci, święta trochę u siebie, trochę u babci.

Kinga w każdym kościele z zachwytem oglądała szopki, niemalże wchodząc do nich. Wciąż śpiewa „Pójdźmy wszyscy do stajenki”. W domu bawiła się figurką świętej rodziny, troskliwie się nią opiekując.

Coraz więcej rozumie, zaczyna z zaangażowaniem słuchać kazania dla dzieci. Potrafi wyłapać niezwykłe szczegóły i wyciągnąć zaskakujące wnioski. Pytań „dlaczego?” przy tym nie brakuje.

– Mamo jak Jezus śpiewał?- przybiega pewnego razu Kinga z pytaniem. Zastanawiam się o co chodzi, czy w jakiejś bajce czy co?

– Mamo, jak Jezus śpiewał w kościele? „Kamyczek do kamyczka… ” – Wszystko jasne, co dla nas trudne do zrozumienia dla dziecka oczywiste.

Kinga bardzo przeżywała wizytę duszpasterską, gdy w Warszawie ksiądz do nas nie doszedł była bardzo zawiedziona (tak to bywa przy 230 mieszkaniach w bloku) . Tu jednak już nas odwiedził, mała chwilę była nieśmiała, po czym zaczęła fikać i prowokować księdza do zabawy. Po wszystkim opowiadała:

– Był u nas Jezus, widział naszą choinkę, dostałam obrazek i Damianek też dostał. – „musicie stać się jak dzieci”, bo dzieci wszystko widzą prosto, jasno.

Jezus do nas przychodzi,

nie jako wszechpotężny, poważny Bóg,

ale przyjaciel, towarzysz przed którym nie ma się co lękać.

 

Pomyśl jak dziecko

***

” Gwiazdko, gwiazdko powiedz nam, jak się mieszka w górze tam…” – śpiewała sobie Kinga chodząc po domu –  Mamo, to gwiazdka mieszka w jaskini??

– Dlaczego ??? – Jaskinie i dinozaury teraz na topie, ale czemu gwiazdka?

– Bo jaskinie są w górze, a jeśli gwiazdka mieszka w górze to musi mieszkać w jaskini.-  Wyjaśniła logicznie Kinga.

***

Musimy stać się jak dzieci, by zrozumieć, by uwierzyć.

Category: ogólne  Tags: ,  One Comment

Przeprowadzka

 

Wielki powrót za nami. Akcja pakowania dobytku – gary, talerze, sprzęt AGD i RTV (trochę tego nazbierało w Wawie), ciuchy (tego chyba najmniej 🙂 ), zabawki i dziecięce łóżeczka. To niesamowite ile przy dzieciach ma się klamotów, bez przyczepki się nie obyło. Dojechaliśmy, rozpakowaliśmy się, przynajmniej z grubsza, bo w szafach zalegają jeszcze pełne siatki. I jesteśmy znów na swoim, a co na to dzieci?

Kinga przy biureczkuKinga

Kinga długo powtarzała, że przecież wrócimy do Warszawy, ale gdy zaczęliśmy się pakować zrozumiała, że to na dobre. Zaczęła się smócić i popłakiwać:

– Ja kocham to mieszkanko, mój pokoik, moje białe łóżeczko, ja nie chcę się wyprowadzać.

Tłumaczenie, że zabawki i łóżeczka jadą z nami nie było dużym pocieszeniem, ale w pakowaniu pomagała chętnie.

Przedszkola najbardziej było nam żal, pokochała panie, miała już przyjaciółki i mi również odpowiadało – blisko, dużo ciekawych zajęć, częste dodatkowe atrakcje. Kinga czasem nie chciała iść, ale wracając  opowiadała jak było fajnie.

Ostatniego dnia panie urządziły Kindze wielkie pożegnanie. Dzieci malowały dla niej obrazki i spięły je w album. Kingusia podarowała dzieciom coś słodkiego na pożegnanie. Gdy przyszłam po nią była smutna, długo jeszcze ściskała się z paniami i bawiła na korytarzu. Wracając opowiadała:

-Milenka przytuliła mnie tak mocno i powiedziała, że też się przeprowadzi do Gdańska, i będziemy razem chodziły do przedszkola.

Ja oczywiście obdzwoniłam przedszkola w okolicy, ale miejsc brak, trzeba będzie próbować dalej. Kinga się dopytuje czy coś znalazłam. Często śpiewa piosenki i mówi wierszyki z przedszkola.

– Ciekawe jakich piosenek się teraz dzieci uczą. A ja ich nie będę umiała.

Dla Kingi to naprawdę ciężkie rozstanie, choć na początku płakał, że nie chce do przedszkola to zdążyła się już z nim mocno związać. Planowaliśmy zostać do czerwca, natłok spraw zadecydował, że trzeba wracać. Czy w czerwcu byłoby łatwiej, kto wie. Pewnie łatwiej byłoby znaleźć przedszkole w Gdańsku, wszystkie dzieci by się żegnały przed wakacjami, ale przywiązanie byłoby większe.

Damian

Dla takiego brzdąca niby przeprowadzka nie powinna być takim obciążeniem. Kinga raczej nie miała problemów z odnalezieniem się w Warszawie gdy miała 2 lata. U Damiana jedyny objaw to problem z chodzeniem spać, zawsze zresztą źle zasypiał w obcym miejscu. Jednak gdy w pokoju stanęło jego łóżeczko, wszystko wróciło do normy. Nie da się jednak ukryć, że tu człowiek lepiej się wysypia, Damian też, wiec wstaje o 5 – powtórka z rozrywki, z Kingą było ta samo.

***

Teraz dzieci dostały duży pokój, gdzie mogą szaleć z zabawkami, mają swoje łóżeczka, mebelki i kolorowe lampki.

Kinga się cieszy, ale czasem jeszcze wspomina Warszawę. Często krzyczy i ma ataki płaczu, głownie z powodu tęsknoty za tatą – wychodząc do przedszkola miała wypełniony czas i tyle o tym nie myślała. W domu ze mną uczyć się zbytnio nie chce. Gdy Damian śpi zazwyczaj maluje, lub układamy puzzle. Na domiar złego na to wszystko nałożyło się rodzinne chorowanie. Powoli wygrywamy z przeziębieniem, tata odwiedza nas częściej, wiec mam nadzieje, że napięcie w Kindze też się powoli rozładuje. Wiele spraw się nałożyło i nie jest nikomu łatwo.