Hej kolęda, kolęda

Czas świąteczny już minął, choinka zniknęła w zeszłym tygodniu. Czas na małą refleksje.

Czas świąteczny był dla nas nieco szalony,  przeprowadzka, rozpakowywanie, urządzanie na nowo. Przyjechaliśmy w nocy przed wigilią. Choinka żywa jednak stanęła, wigilia u babci, święta trochę u siebie, trochę u babci.

Kinga w każdym kościele z zachwytem oglądała szopki, niemalże wchodząc do nich. Wciąż śpiewa „Pójdźmy wszyscy do stajenki”. W domu bawiła się figurką świętej rodziny, troskliwie się nią opiekując.

Coraz więcej rozumie, zaczyna z zaangażowaniem słuchać kazania dla dzieci. Potrafi wyłapać niezwykłe szczegóły i wyciągnąć zaskakujące wnioski. Pytań „dlaczego?” przy tym nie brakuje.

– Mamo jak Jezus śpiewał?- przybiega pewnego razu Kinga z pytaniem. Zastanawiam się o co chodzi, czy w jakiejś bajce czy co?

– Mamo, jak Jezus śpiewał w kościele? „Kamyczek do kamyczka… ” – Wszystko jasne, co dla nas trudne do zrozumienia dla dziecka oczywiste.

Kinga bardzo przeżywała wizytę duszpasterską, gdy w Warszawie ksiądz do nas nie doszedł była bardzo zawiedziona (tak to bywa przy 230 mieszkaniach w bloku) . Tu jednak już nas odwiedził, mała chwilę była nieśmiała, po czym zaczęła fikać i prowokować księdza do zabawy. Po wszystkim opowiadała:

– Był u nas Jezus, widział naszą choinkę, dostałam obrazek i Damianek też dostał. – „musicie stać się jak dzieci”, bo dzieci wszystko widzą prosto, jasno.

Jezus do nas przychodzi,

nie jako wszechpotężny, poważny Bóg,

ale przyjaciel, towarzysz przed którym nie ma się co lękać.

 

You can follow any responses to this entry through the RSS 2.0 feed. You can leave a response, or trackback from your own site.