Archive for the Category »książki «

„Bobas lubi wybór”

Kolejny poradnik dla rodziców myślących niestandardowo, choć ta metoda żywienia ma coraz więcej zwolenników. A chodzi o BLW czyli baby lead-wearing. Po polsku może być bobas lubi wybór, lub potocznie wychowanie bezsłoiczkowe, bezpapkowe. Chodzi natomiast o przejście od mlecznych posiłków do samodzielnego jedzenia stałych produktów.

Dzieci są gotowe do jedzenia czegoś innego niż mleko gdy:

– potrafią samodzielnie, lub prawie samodzielnie siedzieć,

– zaczynają wsadzić wszystkie przedmioty do buzi,

czyli zakłada się, że jak skończą pół roku. Skoro dziecko potrafi samo wsadzić rzeczy do buzi, to i jedzonko też tam trafi. Wystarczy je zaserwować w postaci słupków wygodnych do złapania w małe rączki. Bez ząbków maluch jakoś odgryzie kawałek i będzie go żuł, a z czasem połknie. To takie proste i przyjemne dla dwojga. Dla dzieci to niesamowita zabawa testować jedzenie o różnej twardości i różnych smakach. Takie dziecko pokocha jedzenie, bo może samo wybrać co i ile zje. Sam decyduje, więc nie ma oporów przed nowymi rzeczami, jak nie zasmakuje można wypluć. Dla reszty rodziny to oznacza spokojny posiłek w komplecie. Bobas je ze wszystkimi, więc nie trzeba się spieszyć, bo mały płacze.

A czy się nie zaksztusi??– to naogół główna obawa opiekunów. Dziecko ma przesunięty mocno do przodu jezyka odruch wymiotny i to właśnie to często mylimy z krztuszeniem. Odruch ten jest niegroźny, pozwala dziecku nauczyć się jak dużo jedzenia można wsadzić do buzi. Ważne by dziecko siedziało prosto, więc nawet gdyby coś się dostało za daleko, dziecko sobie poradzi.

Plusy tej metody:

– nie ma potrzeby przygotowywania osobnego posiłku dla brzdąca,

– wszyscy jedzą razem

– maluchy mają z tego mnóstwo frajdy i wyrabiają sobie dobry smak, wyrastają na smakoszy dobrego i zdrowego jedzenia,

– nie ma zmuszania do jedzenia, co często prowadzi do problemów z jedzeniem w późniejszym wieku,

– dziecko samo kontroluje kiedy jest syte (zaburzenie tego odczucia prowadzi do objadania i otyłości),

– rodzice nie tracą czasu na miksowanie jedzenia i osobne karmienie malucha,

– nie wydajemy na słoiczki z papkami o niewiadomym pochodzeniu,

– gdziekolwiek się je dziecko może jeść z rodzicami.

Minusy również się znajdą:

– bałagan – maluch na początku się bawi i uczy, więc jedzenie ląduje nie tylko w buzi, ale można się łatwo na ten bałagan przygotować,

– trudno zjeść coś samemu, mały zawsze się upomni o trochę dla siebie,

– pora przejść samemu na zdrowe żywienie,

– dziecko, któremu pozwala się jeść samodzielnie, rzadko pozwala się nakarmić łyżeczką, więc podanie zupki jest trudniejsze (najlepiej treść stałą podać w kawałkach, a wywar w butelce lub kubku),

– opór społeczny, który zazwyczaj mija, gdy ktoś zobaczy malucha w akcji.

Wszystkim polecam tą metodę, to naprawdę proste i przyjemne. Damianowi bardzo się spodobała, ale o tym następnym razem

„Pożegnanie w pieluszkami…

… czyli jak łatwo i przyjemnie nauczyć dziecko korzystania z toalety” K. Cherek

Czas na kolejną książkę. Tym razem podstawowa lektura dla zwolenników i zainteresowanych Naturalną Higieną Niemowlaka. Autorka to pionierka tej metody w Polsce.

okładka

Książka zawiera wyjaśnienie:

-o co dokładnie w tej metodzie chodzi,

-jak się do tej przygody przygotować,

-kiedy i jak zacząć,

-czego unikać, by nauka była radością dla wszystkich,

-jak rozpoznać znaki dawane przez niemowlę,

-jak radzić sobie poza domem,

-jak rozpoznać alergie pokarmowe i jak sobie z nimi radzić.

Napisana lekkim stylem i przyjemnie się czyta. Z każdym rozdziałam dochodzi się do przekonania, że ta metoda nie jest tak trudna jak się wydaje i jest najlepszym rozwiązaniem, budującym niesamowitą relację opiekuna z dzieckiem.

Oczywiście można się doczepić, że niektóre wątki powtarzają się wielokrotnie i te częste nawiasy „(więcej na ten temat w dalszej części książki)” zamiast krótkiego nr. strony. Ale to tylko takie małe szczegóły.

Ja jestem jak najbardziej za NHN i wszystkim przekonanym, jak również tym co mają wątpliwości polecam tą książkę.

I ty możesz mieć super dziecko

okładka książki
Przeczytałam wreszcie porady telewizyjnej Superniani – Doroty Zawadzkiej. I jak wrażenia?? Czy warto?? Oto moja opinia.

Wygląd

Na pierwszy rzut oka książka wygląda okazale – twarde okładki, 230 stron. A gdy zajrzy się do środka to człek się zastanawia czy to książka dla rodziców, czy bajki dla dzieci. Mnóstwo w niej obrazków, zdjęć, duża czcionka, kolorowe strony itp. W rzeczywistości, gdyby to druknąć tradycyjną 12-stką i pominąć grafikę, to pewnie 100 stron by nie było. A tak to czyta się lekko i szybko, jak bajkę z obrazkami :).

Treść

Nie oglądałam wielu odcinków Superniani, ale i tak zawierały one wiekszość porad zawartych w książce, więc wiernym widzom tego show książki nie polecam-nic nowego w niej nie ma – myśli zsumowane, napisane i wydrukowane dla łatwiejszego zapamiętania.
Co do porad to oczywiście wiele jest pomocnych, nie przeczę. Do wielu wniosków doszłam jednak sama, wystarczy tylko obserwować uważnie dziecko.
Są jednak sprawy, w których mam odmienne zdanie:
– Domowe BHP – Superniania radzi zabezpieczyć wszystkie gniazdka w domu. My robiliśmy tak na początku, ale okazało się że te kupne, kolorowe zaślepki bardzo Kingę zainteresowały, na puste gniazdka natomiast nie zwracała uwagi. Więc radzę nie gniazdka zostawić w spokoju, lub normalną wtyczką zatkać, po co dziecku pokazywać, że tam jest coś dziwnego, innego.
– Nagradzanie, pojawia się na okrągło, kojarzy się to z dawaniem rzeczy materialnych. Dla dziecka wielką nagrodą jest uśmiech, pochwała, czy przytulaniec. Superniania dopiero na koniec wspomina, że to też są nagrody, a z rzeczami należy uważać, by to dziecko nie robiło tego co musi tylko dla prezentów. Powinno to być jasno i wyraźnie powiedziane na samym początku. To zbieranie punktów, oczekiwanie nagród może nas kiedyś zgubić.
– Temat nocnikowy to oczywiście dla mnie typowa komercja. Poczekać do 18-24 miesiąca życia. Po tak długim pieluchowaniu napewno dziecko trudno nauczyć o co chodzi. Przyzwyczajone do załatwiania potrzeb w pieluchę nagle się dowiaduje, że tak nie powinno się robić, to musi być dla niego szok.