Wyprawa do hipermarketu

Dziś kolejny wietrzny dzień. Zaczyna nas to już męczyć, ciężko się chodzi, Kinga trochę się boi raptownych zrywów. Postanowiłam więc wybrać się z dziećmi do Reala. Zapakowałam małego w chustę, plecak na plecy i w drogę. Mały trochę marudził przed wyjściem, ale na przystanku wreszcie odleciał. Kinga cieszyła się, że może znów przejechać się tramwajem, a potem przeszkloną windą i spacer kładką nad ulicą.

W sklepie Kinga zasiadła na siedzonku w wózku na zakupy i zaczęło się kluczenie alejkami. Zatrzymałyśmy się w odzieżowym. Dla siebie nic nie znalazłam, dla starszej też polowanie na rajstopki nieudane- tylko resztki w porozrywanych opakowaniach. Dla małego za to wybrałyśmy polarowy dresik i 3-pak body. Jeszcze odwiedziny w dziale pieczywa i do kasy. Kinga pouśmiechała się trochę do pani i dostała 2 gogosy, choć dają za wydane 50, a my tej sumy nie przekroczyłyśmy.

Potem jeszcze parę atrakcji się znalazło. Były lody u Grycana, dla Kingi truskawkowe :). Wreszcie siadłam na ławce i zbudziłam śpiocha. Z uśmiechem otworzył oczka i wyssał porcję mleczka. W tym czasie siostra testowała karuzelę i różne autka. Porozstawiali tam takie cuda na żetony.Kinga w aucie

Jeszcze powrót do tramwaju, częściowo po schodach, bo już ktoś windę zdążył popsuć. Kinga wykazywała oznaki zmęczenia, chciała wysiadać w połowie drogi, ale ostatecznie usiedziała i grzecznie zaszła do domu. Mały całą drogę uśmiechał się do pań w tramwaju, które się nim zachwycały – ma wzięcie :).

W domku Kinga szybko padła, wskoczyła w piżamkę i poszła spać. Damian pobrykał jeszcze godzinkę i zasnął przy jedzeniu. A ja mam wreszcie chwilę wolnego na poklikanie.

You can follow any responses to this entry through the RSS 2.0 feed. You can leave a response, or trackback from your own site.