Przychodzi Damian do lekarza
… a lekarz to baba.
Właśnie w tym tygodniu odbyliśmy kolejną wizytę z małym u pani doktor w celu niezbyt przyjemnym, bo czekało nas kolejne szczepienie. Wsadziłam Damiana w chustę i wybraliśmy się w jego pierwszy spacer po zmroku. W przychodni odczekaliśmy swoje, mały zdążył wszystko dokładnie obejrzeć, poprzeglądać się w lustrze, zjeść i zasnąć. Wówczas nadeszła nasza kolej.
Mama obudziła, rozebrała i zważyła synka. Pani doktor małego osłuchała, niewiele powiedziała. Dobrze, że z Kingą chodziłam do innej lekarki, znacznie bardziej komunikatywnej, wiele doradziła nam i była pomocna. U tej muszę się prosić, żeby coś powiedziała. Udało mi się ją skłonić do zmierzenia małego. Na temat obfitego ślinienia powiedziała, że to nie musi być od ząbków, tylko po prostu nie łyka ślinki.
Nasz mały olbrzym waży już 8kg i ma 68cm. Szczepienie nie wywarło na nim wrażenia, nie przestawał się uśmiechać swym uroczym, bezzębnym uśmiechem. Na trzeźwo wrócił do domku i długo nie mógł zasnąć, ale za to kolejnego dnia poranna drzemka trwała 3h.