Nowe zasady po staremu

Z dniem 1 lipca obowiązują nowe zasady odbioru odpadów, czyli po prostu śmieci. I jak to w tym naszym kraju bywa, ze wszystkim jest mnóstwo papierkologi, opóźnień – kocham ten kraj.

Zaczęło się od tego, że wchodzą nowe ustawy, teoretycznie kto inny ma odbierać śmieci i teoretycznie na nowych zasadach. Teoretycznie.

A praktycznie.

1.Każdy domek, a w zasadzie rodzina w domku musiała przesłać wniosek o rozwiązanie dotychczasowej umowy, bo nie możne być tak, że nowe zasady, to stare umowy nie obowiązują. PRSP chyba wynajęło kontener na te tony listów. Rozumiem, bezrobocie u nas to przynajmniej ktoś siedział po nocach, rozpakował, sprawdzał  i wklepywał, kto umowę rozwiązał, a kto nie. Ciekawe czy tym co się zagopili każą płacić podwójnie.

2. Kolejny etap to wypełnianie deklaracji śmieciowej, mnóstwo pytań, a w zasadzie skraca się do jednego- czy chcemy segregować czy nie?  No pewnie że tak, bo ja i tak większość segreguje, ale już kompostownika na ogrodzie się pozbywamy. Nie wiem skąd ich wyliczenia minimalnej produkcji odpadów przez mieszkańca, chyba wzięli średnią zawierającą produkcję przemysłową. Tak oto bowiem według ich wyliczeń na naszą 5-osobową rodzinę minimalne pojemności to 80l na mokre i 180l na suche. Koniec oszczędności, gospodarności, produkcję śmieci czas zacząć, bo jak dotąd w sumie tylko 80l zapełnialiśmy. Pomimo ich minimalnych norm zamówiliśmy po 60l na suche i mokre. Zamówiliśmy, czekamy i …

Teoretycznie z 1 lipca segregujemy śmieci. Ale mijają kolejne tygodnie, a na naszym podwórku stoi wciąż ten sam jeden zielony kubeł. Ta sama śmieciarka, jak zawsze w czwartek podjeżdża go opróżniać. A ja jak zawsze nosze plastiki i makulaturę do kontenerów gdzieś na osiedlu, a reszta śmieci jak zawsze ląduje w jednym kuble.

Pod blokami nie było problemu, ponaklejali naklejki mokre, suche na istniejących kontenerach i tyle, z domkami więcej zachodu.

3. Jak wieści donoszą to  po rozwiązaniu jednej umowy, podpisaniu drugiej, trzeba jeszcze  3 razy zadzwonić do nich z przypomnieniem, żeby śmietniki przywieźli. A oni sobie tak krążą i rozwożą po parę w każdej okolicy, no cóż to pewnie wygodniej niż pojechać i na jednej ulicy ciągiem wszystkie wymienić.

W zeszłym tygodniu zgłosiliśmy.

– My też tu mieszkamy, zdeklarowaliśmy segregację, tylko nie mamy jak się z tego wywiązać. Czy nikt nie zauważył, że na naszej ulicy połowę domów ma  wciąż jeden zielony pojemnik, my również?

– Do końca miesiąca pojemniki będą- padły słowa zapewnienia.

Tak więc znów czekamy, że może do nas trafią i…. po paru dniach odkrywam na naszym kuble naklejkę- ZMIESZANE ????

Nie OK, bo ja już nic nie rozumiem, to co mamy segregować czy nie??

 

You can follow any responses to this entry through the RSS 2.0 feed. You can leave a response, or trackback from your own site.